Rozdziały

sobota, 28 stycznia 2012

Rozdział 5 - "Jeżeli masz zamiar zerwać z Zaynem, to zapewniam cię, że ja się tym chłopaczkiem zajmę."

 - Mogłabyś chociaż mnie wcześniej zawiadomić, że gdzieś wychodzisz. – Tymi słowami powitała mnie moja mama, kiedy tylko znalazłam się w salonie. – Nawet dodzwonić się do ciebie nie można! – Podniosła ton swojego głosu, będąc odrobinę zirytowana.
      Nie rozumiejąc, dlaczego nie mogła do mnie zadzwonić, sięgnęłam do kieszeni swoich spodni, wyciągając z nich swoją komórkę. Jak mogłam się tego spodziewać, była ona rozładowana. Nie mając ochoty na dalszą konwersację z mamą, wzruszyłam tylko ramionami, a następnie skierowałam się do swojego pokoju. Gdy tylko się w nim znalazłam, natychmiast podłączyłam mój telefon do ładowarki, po czym rzuciłam się na łóżko, zakrywając się szczelnie kołdrą. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Pragnęłam jak najszybciej zasnąć i zapomnieć o wszystkim, co miało dzisiaj miejsce. Nie minęło jednak nawet pięć minut, a do mojego pokoju weszła mama.
 - Ashley – wyszeptała, siadając na skraju mojego łóżka i starając się zdjąć ze mnie kołdrę – mogę wiedzieć, co się z tobą dzieje? – zapytała. – Mam wrażenie, że od pewnego czasu tracimy ze sobą kontakt.
      Może i niektórym wydawać się to dziwne, ale od najmłodszych lat byłam związana z mamą i zawsze traktowałam ją jak bliską mi przyjaciółkę. Bywało nawet, że tylko jej powierzałam swoje najskrytsze sekrety. To ona znała mnie tak dobrze jak nikt inny, dlatego też nie potrafiłam przed nią niczego ukrywać.
 - Czy to ma coś wspólnego z tym tłumem ludzi, którzy codziennie goszczą na naszym podwórku? – kontynuowała, chcąc się wszystkiego dowiedzieć. – Ash... – Szturchnęła mnie lekko, na co w końcu wygramoliłam się spod kołdry, siadając na łóżku po turecku.
 - Zapomnij o tych ludziach. To przeszłość. – Uśmiechnęłam się delikatnie z nadzieją, że mój uśmiech nie wygląda tak sztucznie, jak go sobie wyobrażałam.
 - Mam nadzieję, że wiesz co robisz i nie robisz tego wyłącznie na pokaz. – Słowa padające z ust mamy przypomniały mi moją wcześniejszą rozmowę z Rose. Odrobinę zdziwiłam się, kiedy je wypowiedziała. – Pamiętaj, że ja także mam dostęp do Internetu. – Uśmiechnęła się lekko pod nosem.
      No tak, mogłam się tego spodziewać. Zespół One Direction z dnia na dzień zyskiwał coraz to większą sławę, więc logiczne było, że wszędzie o nim pisali, a informacje o życiu prywatnym każdego z jego członków jeszcze bardziej podgrzewały media.
 - Lubisz go, prawda? – Przeczesała dłonią moje włosy, uśmiechając się do mnie czule.
      Tak wiele słów cisnęło mi się na język, jednak nie chciałam ponownie się rozklejać. W dodatku przytłaczała mnie świadomość tego, że nie wiadomo było, kiedy kolejny raz spotkam się z Zaynem. Mama, widząc, że nie jestem skora do rozmowy, objęła mnie tylko swoim ramieniem i pogłaskała po włosach. Byłam jej za ten gest ogromnie wdzięczna. Brakowało mi jej przez te kilka dni.

      Pomyśleć można zapewne, że kolejne dni dłużyły mi się niezmiernie. O dziwo, leciały mi one bardzo szybko. Nic w tym dziwnego, gdyż moja przyjaciółka zdążyła już wrócić od rodziny, a ja mogłam z nią ponownie spędzać swój czas. Rose obiecała mi, że nie będzie sprowadzała naszych rozmów na temat chłopaków, ale za każdym razem, kiedy tylko się z nią spotykałam, dopytywała się mnie, co ciekawego u nich słychać. Najwyraźniej rozmowy telefoniczne z Harrym nie do końca ją satysfakcjonowały. Ja, będąc w związku z Zayn’em, miałam o tyle dobrze, że co kilka dni widywałam go na internetowej kamerce. Co prawda, nie miał dla mnie zbyt wiele czasu, gdyż wchodził na nią po koncertach, po których był strasznie zmęczony. Rozumiałam go, więc nie miałam mu tego za złe. Uszczęśliwiał mnie jednak fakt, że w ogóle chłopak miał dla mnie chociaż trochę czasu. Miło było ujrzeć jego rozradowaną twarzyczkę, za każdym razem, gdy ja również podłączałam się do kamerki. Na Mikołajki Zayn sprawił mi tak świetny prezent, że postanowił posiedzieć na niej dłużej niż zazwyczaj. Mogłam nawet porozmawiać z resztą chłopaków, którym trudno było ukryć radość, kiedy tylko mnie zobaczyli. Oczywiście wcześniej również udało mi się z nimi rozmawiać, ale nie trwało to zbyt długo z tego względu, że po każdym koncercie chłopcy od razu kładli się spać.
      Dzisiaj również ustaliliśmy, że równo o godzinie siedemnastej znowu się zobaczymy. Dobrze się składało, ponieważ był piątek, więc mogłam odpocząć od natłoku zadań domowych i nauki, a chłopaki mogli się cieszyć dniem wolnym od koncertowania. Jednak ledwo co przyszłam ze szkoły i zdążyłam odnieść torbę z książkami do mojego pokoju, a już usłyszałam dzwonek do drzwi. Myślałam, że to Rose postanowiła do mnie zawitać. Niestety, ale w drzwiach jej nie ujrzałam. Zamiast niej, moim oczom ukazał się wysoki szatyn z zielonymi oczyma. Ubrany był w granatową bejsbolówkę i jasne spodnie rurki, a przez ramię miał przewieszoną czarną torbę. Dodatkowo na jego nosie spoczywały okulary kujonki w czarnej oprawie.
 - Matt? – spojrzałam na niego, ciągle nie dowierzając, że ten chłopak w tak niedługim czasie przeszedł tak ogromną metamorfozę. Od czasu, kiedy to po raz ostatni się z nim widziałam, totalnie zmienił swój styl. Bejsbolówka? Rurki? Odkąd pamiętałam, zawsze najlepiej czuł się w najzwyklejszych bluzach i normalnych, luźnych spodniach. W dodatku nigdy nie pozwalał sobie na to, aby jego włosy ułożone były w kompletnym nieładzie.
 - Aż tak źle wyglądam? – Zaśmiał się cicho, wyciągając w moim kierunku dłonie i witając mnie ciepłym uściskiem.
      Ogarnął mnie tak ogromny szok, że trudno było mi cokolwiek z siebie wydusić. Przecież ten chłopak studiował. Od dawna nie mieliśmy ze sobą kontaktu, aż tu pewnego dnia pojawia się przed moimi drzwiami i wita, jakbyśmy nie widzieli się zaledwie od kilku dni. Coś mi tu śmierdziało. Nie, Matt nie był spocony, ani nic w tym stylu. Po prostu jego pojawienie się nie było dla mnie czymś normalnym.
 - Co cię tu sprowadza? – zapytałam w końcu, kiedy chłopak wypuścił mnie z uścisku. – Dawno się nie odzywałeś – oznajmiłam z lekką pretensją. Chłopak właściwie od momentu naszego zerwania nie dał o sobie żadnego znaku życia.
 - Chęć spotkania się z moją koleżanką? – odpowiedział pytaniem, uśmiechając się pod nosem. – Ostatnio mam dość napięty plan, ale w końcu udało mi się znaleźć trochę czasu. Zaprosisz mnie, czy będziemy tak stać? – zapytał.
      Wpuściłam chłopaka do środka, chociaż miałam wrażenie, że był odrobinę nachalny. Zmienił się, to fakt. Nie tylko przeszedł zewnętrzną przemianę, ale i wewnętrzną również. Stał się o wiele bardziej pewniejszy siebie, chociaż tak właściwie, to pewności nigdy mu nie brakowało, gdyż był przecież najprzystojniejszym chłopakiem w szkole.
 - Co u ciebie słychać? – zapytał, kiedy, w ramach grzeczności, podałam mu dopiero co przeze mnie przyrządzone cappuccino.
      Chociaż widzieliśmy się dość dawno, to od tamtego czasu niewiele w moim życiu się zmieniło. Opowiedziałam mu ogólnie, co się w szkole działo oraz co słychać było u jego kolegów.
 - To prawda, że chodzisz z jednym z najsławniejszych nastolatków w Anglii? – zapytał w końcu. „W końcu”, ponieważ miałam dziwne wrażenie, że już na początku naszej rozmowy miał ochotę zadać mi to pytanie. – Widzę, że troszczysz się o to, aby twoja popularność nie spadła. – Doszedł do takiego wniosku, a ja nie mogłam uwierzyć w to, że tyle osób myślało, że mój związek z Zaynem był tylko na pokaz i nie zależało mi na nim samym, ale na jego sławie.
 - Tak, jestem. Ma na imię Zayn i jest naprawdę wspaniałym chłopakiem, jak i również przyjacielem – oznajmiłam grzecznie, chociaż czułam, że wewnątrz mnie wszystko zaczęło się gotować. – Przykro mi, że tak wyglądam w twoich oczach.
 - Spokojnie, tylko się z tobą droczę. – Zaśmiał się radośnie. – Przecież wiesz, że cię dobrze znam.
      Miałam właśnie zamiar rozpocząć z nim rozmowę na temat tego, jak bardzo się zmienił, kiedy zrozumiałam, że rzeczywiście się ze mną droczył. Miło było znów ujrzeć tego pogodnego Matta, którego znałam. W trakcie rozmowy z nim zdałam sobie sprawę z tego, że tak naprawdę mi go brakowało. Wiem, że już dawno z nim zerwałam, co było zazwyczaj równoznaczne z zerwaniem kontaktu z drugą osobą, jednak czułam, że ciągle łączyła mnie z nim pewna więź. Znaliśmy się przecież od najmłodszych lat, więc trudno było o inny zwrot sytuacji.
      Matt studiował fotografię. Zdziwiłam się, kiedy mi o tym powiedział, ponieważ nie przypominałam sobie, aby kiedykolwiek go do niej ciągnęło. Sam również przyznał, że jego nagłe zamiłowanie do fotografii pojawiło się jakby znikąd. Aktualnie chłopak miał za zadanie wykonać sesję zdjęciową, w której w rolę modela wcieli się ktoś z jego znajomych. Tłem miała być sama natura. Kiedy zaproponował mi, abym to ja pozowała do jego zdjęć, wybuchłam donośnym śmiechem.
 - Ale ja mówię całkiem poważnie. – Uśmiechnął się figlarnie. – W końcu będziemy mieć okazję spędzić ze sobą trochę czasu.
      Nie wiedziałam, co miał na myśli, ale po kilku minutach jego namowy, zgodziłam się. Zresztą zdjęcia miał ujrzeć jedynie wykładowca, a w najgorszym wypadku wąskie grono studentów. Poza tym nie uważałam siebie za brzydką dziewczynę, więc miałam nadzieję, że nie wyjdę na nich tak źle.
      Szybko więc poprawiłam swój makijaż, ubrałam się i ruszyłam z Mattem na sesję zdjęciową. Chciałam, aby Rose nam towarzyszyła, ale niestety nie mogłam się do niej dodzwonić. Dziwnie się czułam z szatynem przy boku, ale nie dlatego, że dawno go nie wiedziałam. Powodem były niektóre dziewczyny, które mijaliśmy po drodze. Zorientowałam się, że te, które nie mogły oderwać ode mnie wzroku, były fankami One Direction. Najwidoczniej zdziwił ich fakt, że pomimo tego, iż byłam z Zaynem, spokojnie spacerowałam sobie ulicami miasta z innym chłopakiem. Pewnie myślały sobie, że chłopaka zdradzam i w głębi duszy modliły się o to, aby ze mną zerwał. Naprawdę bawiła mnie ich zazdrość. Zapewne miałabym na ten temat inne zdanie, gdybym przejrzała kilka stron plotkarskich i znalazła o nas artykuły. Nie chciałam jednak zaprzątać sobie nimi głowy oraz psuć humoru.
      Znaleźliśmy się w końcu w niewielkim parku na krańcach miasteczka. Myślałam, że uwolnię się w końcu od tych dziewczyn, jednak niektóre z nich były na tyle bezczelne, że nie spuszczały nas z oczu. Mogłam wówczas po części poczuć się jak gwiazda, co nie było wcale przyjemnym przeżyciem. Tym bardziej, że niektóre z nich perfidnie wyciągały swoje aparaty i robiły mi zdjęcia. Nie martwiłam się o to, że Zayn je ujrzy, bo przecież niczego przed nim nie ukrywałam, ale irytowało mnie to, że naruszały moją prywatność. W końcu Matt, widząc jak bardzo nerwowa się zrobiłam, podszedł do jednej z grupek prosząc, aby odeszły. Na początku nie były do tego skore, a nawet jemu samemu podtykały aparaty pod sam nos, ale po dłuższej namowie udało się je przepędzić. Kiedy zapytałam chłopaka jak to zrobił, odpowiedział, że wszystko zawdzięcza swojemu osobistemu urokowi. Głupie pytanie, przecież ten chłopak był chodzącym ideałem, jeśli o wygląd chodziło. Nie było dziewczyny, która przeszła obok niego obojętnie.
 - Hej! Całkiem dobre zdjęcia – stwierdził Matt, kiedy ruszyliśmy w stronę restauracji, aby coś ciepłego przekąsić i przeglądaliśmy zdjęcia. Chociaż śniegu nie było, mróz dawał we znaki. – Wielka kariera przede mną przy boku tak urokliwej modelki.
 - Może i wielka, ale nie przy mnie. – Skrzywiłam się odrobinę, widząc na zdjęciach swoją sylwetkę. Jakbym nie wyszła i tak każde zdjęcie z moim udziałem wydawało się być beznadziejne. Wolałam oglądać siebie na żywo.
 - Dlaczego nie? Zdobyłabyś ogromną sławę. – Zamyślił się na chwilę. – Chociaż właściwie, to już jesteś sławna.
 - I jakoś szczególnie mi się to nie podoba – skwitowałam, zakańczając tym samym temat.
       Czas leciał tak szybko, że kompletnie zapomniałam o moim „spotkaniu” z Zaynem. Dopiero, kiedy w restauracji zadzwoniła do mnie przyjaciółka, przepraszając za to, że nie odbierała ode mnie telefonów, spojrzałam na zegarek, który wskazywał prawie godzinę osiemnastą. Zerwałam się szybko z miejsca, przepraszając tym samym Matta za to, że muszę go opuścić i wyjaśniając tego przyczyny. Chłopak uśmiechnął się smutno, proponując odprowadzenie mnie pod sam dom, jednak zapewniłam, że dam sobie z tym radę. Z restauracji wystrzeliłam więc niczym z procy, dlatego w domu znalazłam się w przeciągu kilkunastu minut, chociaż miałam do pokonania dobrych kilka kilometrów.
 - Przepraszam, że dopiero teraz wchodzę. – Ledwo co z siebie te słowa wydusiłam, podłączając się do kamerki i oddychając ciężko ze zmęczenia. Zayn wpatrywał się we mnie z rozbawieniem.
 - Co się stało? – Zaśmiał się, widząc jak próbuję szczotką ułożyć, porozrzucane na wszystkie strony i pełne w kołtunach, włosy. Miałam ich niekiedy cholernie dość. Uwielbiałam je, ale jeśli o rozczesywanie chodziło, to wolałam już pozostać łysa.
 - Właśnie wracam z sesji zdjęciowej, którą ufundował mi mój kolega. – Zaśmiałam się cicho, zdając sobie sprawę jaka głupia byłam, że zgodziłam się na ten pomysł. – Matt, mój były – rzekłam, widząc jak Zayn przypatrywał mi się z zaciekawieniem.
 - Nigdy o nim nie wspominałaś. – Zdałam sobie sprawę, że poczuł się z tego powodu odrobinę urażony.
 - Bo myślałam, że naszą znajomość mamy już za sobą. – Wzruszyłam ramionami. – Jakiś czas temu wyjechał na studia, więc nasz kontakt się urwał. Tak, mnie też wydaje się dziwne to, że tak nagle pojawił się pod moim domem, nawet mnie o tym wcześniej nie informując – oznajmiłam, dostrzegając, że Zayn nad czymś się główkuje.
 - Ale dlaczego akurat sesja zdjęciowa? – zapytał.
 - W ramach jego pracy domowej – odpowiedziałam. – Matt studiuje fotografię.
      Nastała chwila ciszy, podczas której wydawało mi się, że chłopak interpretował każde słowo, które padło z moich ust. Nagle, po mojej prawej stronie, za plecami Zayna, ujrzałam jak ktoś wchodzi do pokoju tak cicho, aby ten go nie usłyszał. Tak, to był Louis. Ubrany w białą koszulkę na krótki rękaw i kolorowe bokserki (nie widziałam dokładnie kształtów, jakie się na nich malowały), skradał się coraz bliżej chłopaka. Był bardzo skupiony na swoim obecnym zadaniu, co sprawiało, że wyglądał komicznie.
 - Zazdrosny? – wyszeptał Zaynowi do ucha, kiedy już znalazł się tuż za jego plecami.
      Zayn, zupełnie się chłopaka nie spodziewając, drgnął lekko, po czym zmierzył go wzrokiem tak nienawistnym, że gdyby tylko mógł, zabiłby nim Louisa.
 - Mówiłem ci, żebyś mnie nie podsłuchiwał – skarcił go. – Poza tym, zanim się wchodzi do czyjegoś pokoju, najpierw się do niego puka! – Podniósł ton swojego głosu z nadzieją, że Lou weźmie tę uwagę do serca.
 - Trzeba najpierw pomyśleć o tym, aby te drzwi zamknąć, a nie zostawiać je otwarte na oścież. – Lou wywrócił oczyma, a następnie przeniósł swój wzrok na kamerkę. – Hej, Ash! – Uśmiechnął się promiennie, widząc moją rozbawioną twarz. – Jeżeli masz zamiar zerwać z Zaynem, to zapewniam cię, że ja się tym chłopaczkiem zajmę. – Uśmiechnął się słodko, obejmując tym samym czarnowłosego ramieniem i głaszcząc go czule po policzku.
 - Nawet nie macie pojęcia, jak ja się za wami stęskniłam. – Westchnęłam cicho, opierając głowę na dłoni i wpatrując się w ich słodki obrazek.
 - Już niedługo – odparł Lou, czym od razu ożywił nie tylko mnie, ale również i Zayna. – No co? – Spojrzał na nasze zdziwione miny. – Zayn nie mówił ci, że prz… - Nie udało mu się tego zdania dokończyć, gdyż Zayn zatkał mu swoją dłonią jego usta, więc każde słowo wypowiedziane przez jego przyjaciela było dla mnie niezrozumiałe.
 - Zayn! – obruszyłam się. – Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?!
       Lou wymachiwał rękoma na wszystkie strony, starając się cokolwiek powiedzieć. Zayn nadal nie oderwał swojej ręki od jego ust, więc dało się usłyszeć same bełkoty.
 - Nie chcemy niczego zapeszać, prawda Lou? – Spojrzał na przyjaciela, uśmiechając się do niego czule i głaszcząc go drugą dłonią po głowie. – Dlaczego ty masz taki długi język?! – Podniósł odrobinę ton swojego głosu, a gdy zauważył rozbawienie na twarzy Lou, sięgnął dłonią po kartki papieru, zgniatając je w niej.
      Nie trudno się było domyśleć, jaki będzie jego kolejny krok. Kiedy tylko Louis otworzył usta, wszystkie kartki powędrowały do jego buzi. Zayn wydawał się być wyraźnie uradowany swoim czynem, zaś jego przyjaciel już znacznie mniej. Spojrzał na Zayna spod byka i nagłym ruchem uderzył go pięścią w czułe miejsce, na co czarnowłosy zgiął się z bólu. Lou, widząc, że ma ogromną przewagę nad swoim przeciwnikiem, wypluł, zgniecione już i mokre, kartki papieru na twarz Zayna. Kolejno wstał dumnie z podłogi i swoje zwycięstwo uczcił donośnym „hahaha!”, po czym wybiegł z pokoju.
 - Wydaje mi się, że chyba nie będziemy mieć dzieci – stwierdził Zayn, nadal wijąc się z bólu.
 - Nie ma się czym martwić – oznajmiłam spokojnie. – Zawsze pozostaje mi pozostała czwórka chłopaków. – Wzruszyłam ramionami, kompletnie się tym nie przejmując.
 - Ale przyznaj szczerze. Żaden z nich nie wygląda tak dobrze, jak ja. – Jakby zupełnie zapominając o bólu, chłopak zbliżył swoją twarz do kamerki, przeczesując dłonią teatralnie swoje włosy i uśmiechając się łobuzersko pod nosem  Wyglądał tak seksownie, że miałam ochotę połknąć mój laptop w całości.
 - O mnie mówicie?! – krzyknął z oddali Lou, ponownie zbliżając się do Zayna, ale tym razem w jednej ręce trzymając krzesło, a w drugiej soczek w kartoniku.
      Nie mogłam się powstrzymać, więc wybuchłam śmiechem tak głośnym, że nie zdziwiłabym się, gdyby ktoś usłyszał mnie na zewnątrz.
 - Co ty tu robisz? – zapytał Zayn, spoglądając na wyczyny przyjaciela, który właśnie usadawiał się na krzesełku obok niego.
      Lou nie odezwał się ani słowem. Wlepił tylko twarz w ekran, nie mogąc przestać siorbać soczku, który ciągle trzymał w dłoni.  
 - Przyszedłem porozmawiać z koleżanką – odpowiedział, po czym zgniótł pusty kartonik, rzucając go za siebie, jednak wcale nie przenosząc swojego wzroku na przyjaciela.
 - Właściwie to my już kończymy – odrzekł Zayn, spoglądając na mnie przepraszającym wzrokiem. Zapewne nie chciał, aby Lou znowu się wygadał.
      Pożegnałam się więc z chłopakami, co zajęło mi chyba więcej czasu niż cała nasza „rozmowa”. Oczywiście nie obeszło się od wygłupów Lou, którego to Zayn miał już chyba serdecznie dosyć. Nie mogłam pojąć tego, skąd chłopak miał w sobie tyle nadmiaru żywej energii oraz zabawnych pomysłów. Nigdy w życiu nie spotkałam na swojej drodze tak zabawnego człowieka.
      Chciałam na koniec wypytać chłopaków, na kiedy planują pojawienie się w Doncaster, ale nic nie chcieli powiedzieć. Powiadomili mnie jedynie o tym, że kilka dni przed przyjazdem skontaktują się ze mną telefonicznie, aby wszystko dokładnie omówić. Nie lubiłam żyć w niepewności, ale nie chciałam ich już męczyć. Rozumiałam, że byli przemęczeni, więc dałam im spokój z dalszymi pytaniami na ten temat i postanowiłam cieszyć się tym, że, może i w najbliższym czasie, znowu miałam ujrzeć na żywo ich rozradowane twarzyczki.
_______________________

Tak! W końcu skończyłam ten rozdział, chociaż od dłuższego czasu się za niego zabierałam. Przepraszam Was za to, że tak długo to trwało. Poza tym wiem, że rozdział nie jest najlepszy, ale po prostu musi taki być. ^^
Dziękuję za liczne komentarze i odwiedziny. <3

Chcecie być informowani o nowych rozdziałach? Napiszcie! Najchętniej informuję o nich na gg. W ostateczności możecie podawać swoje adresy blogów oraz Twittery, pisząc, abym tam Was o nich informowała. ;)

29 komentarzy:

  1. Znowu będę pierwsza!
    Biedny Zayn. W sumie bardziej mi go szkoda dlatego, że miał na twarzy oślinione kartki, niż temu, że otrzymał cios poniżej pasa. :D
    Niach, niach podoba mi się Siostrzyczko! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Weeź, już się przestraszyłam, że ona na prawdę będzie chciała z nim zerwać! Już mi się smutno zrobiło. I powiem Ci, że nie lubie tego całego Matta. Jakoś mi nie pasuje hahaha. Czekam na następny i zapraszam do mnie: lessmemoreus.blogspot.com . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. hahah z tą kulką papieru to dałaś. xd mam nadzieję, że Matt w żadnym stopniu nie zaszkodzi Ash i Zaynowi. ale to jednak dziwne, że pojawił się tak znikąd. ciekawi mnie jaką niespodziankę ma Zayn dla głównej bohaterki. :3 czekam na następny rozdział :) [youve-got-that-one-thing.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zwykle genialny, niecierpliwie czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Kulki z papieru mnie rozwaliły! :D Ach ten Louis i Zayn... <3
    Czekam na next'a! :)

    [only-one-direction.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  6. podoba mi się : D dużo tu Louisa. ; ) to lubię xd a no czekam az chłopcy pojawią sie w Doncaster : D Ale Matt mi się wydał podejrzany xd I informuj mnie. Moje gg : 24970464

    OdpowiedzUsuń
  7. Lou jak zwykle ukazuje swoje prawdziwe "ja" xD Kocham go po prostu!
    Trochę zmieszałam się z tytułem rozdziału. Aż się przestraszyłam, że zerwą na serio, ale uh, ulga!
    Ten cały Matt psuję taką One Directionerową atmosferę u mnie..
    Czekam na następny, pozdrawia, Kate ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. ejj , fajne . :D podoba mi się w to w jaki sposób piszesz . Fajnie ci sie zdania kleją. : 3 w wolnej chwili zapraszam do siebie : http://secret-story-xxx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. zaaaaaarabisty rozdzial taki..moze nie idealny ale bardzo mi sie podoba. pisz jak najwieceej !" <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z resztą komentarzy ;)) KOCHAM CIĘ KOCHAM CIĘ KOCHAM CIĘ KOCHAM CIĘ!!! Jesteś najlepsza i po prostu kocham tego bloga! Przestraszyłaś mnie z tym tytułem jak cholera! Nie mogę się doczekać aż Zayn wróci ;)) Czekam na NN
      Zosia

      Usuń
  10. boskie ;p chciałabym tak pisać ;ddd tylko następnym razem nie kaz mi tak długo czekac ;) mój nr gg: 36139237

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialne opowiadanie ! :D + gg : 20987506 ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział czekam na następny :D gg:23295648

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejku czytałam ten rozdział z wielkim bananem na ryju ! za każdym razem przed oczami mam Zayn'a,który uśmiecha się do kamerki ! Bożeee kobieto co ty ze mną robisz ?! ostatnio on mi się nawet śnił, przez ciebie ! ♥ gg : 13077418

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam dokładnie to samo hahah nawet też mi się śnił o.o

      Usuń
  14. Kocham kocham <3
    genialnie piszesz, uwielbiam <3 czekam na nastepny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekamy na następny ! :D
    Świetnie piszesz, naprawdę. Nie dość, że ciekawie, inaczej niż inni , to jeszcze świetnie sklejasz zdania ! A tak wgl to ciekawy i fajny pomysł masz na to opowiadanie : )
    Niech Ash się w końcu spotka z Zaynem ! Uwielbiam jak ich razem opisujesz :D

    OdpowiedzUsuń
  16. 12117932 to moj nr gg.
    genialne sa te rozdzialy, nie przestawaj ich pisac :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Czy mogę się dowiedzieć poprzez TT kiedy będzie twój następny rozdział nazwa moja to 018@Cimaska. ; )

    OdpowiedzUsuń
  18. boże kocham te opowiadanie czekam na następne <333.

    OdpowiedzUsuń
  19. Czekam na dalszy ciąg opowiadania.
    Mój nr gg to 13257317, a tt: @Klaudia_Wieclaw.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja chcę kolejny rozdział : 24362873 <33 .

    OdpowiedzUsuń
  21. LoveYaBieber_xo2 lutego 2012 10:59

    Na początku czytając tytuł rozdziału trochę się przestraszyłam, bo myślałam, że to bedzie już ten moment związany z adresem bloga, ale na szczęście to tylko żarty Lou, trzeba przyznać, że ten gościu jest udany hahaha. Trochę Zaynowi współczuje, bo już nie wytrzymywał, ale fajnie jest mieć w zespole kogoś takiego, który Cię może zawsze pocieszyć, jeśli tego potrzebujesz :).

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja tez czekam na kolejny rozdział , bardzo mi się podobają twoje opowiadania .. czytałam również twój poprzedni blog i bardzo mi się podobał . Ten również jest niesamowity , czekam na kolejne rozdziały ; ) Poinformuj mnie jeśli możesz o kolejnym rozdziale : 10643869 <33

    OdpowiedzUsuń
  23. To jest boskie :* czekam na wiecej 32124425: )

    OdpowiedzUsuń
  24. Genialny.! Niedawno zaczęłam czytać i naprawdę mi się podoba.
    Bardzo dobrze wszystko opisujesz i wgl. (:
    Dziewczyno masz talent poprostu. ; ***
    A ta akcja z Lou, rozwaliłaś mnie. : )
    Czekam na nexta. ; **

    + http://zycie-z-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. !! jak ty swietnie piszesz, wedlug mnie jestes na 1 miejscu na liscie blogow jakie czytam ! zgadzam sie z Sandra, masz talent i swietnie wszystko opisujesz. zazdroszcze.
    alexloveswriting.blogspot.com
    22757513
    z gory dziekuje ;3

    OdpowiedzUsuń
  26. HAHAHA .
    Jezu Lou kochany co ty wyczyniasz,hahahaha..

    Świetnie xd

    OdpowiedzUsuń