Rozdziały

sobota, 18 lutego 2012

Rozdział 7 - "Jesteś tu dzisiaj, ze mną. Lepszego prezentu nie byłbym w stanie sobie nawet wyobrazić."

 - Gdzie Zayn? – zapytałam, zdając sobie w końcu sprawę, że to nie był sen. Tak, chłopcy z One Direction rzeczywiście stali pod drzwiami mojego domu, a właściwie, to tylko czwórka z nich.
 - My również cieszymy się, że cię widzimy! – zawołał radośnie Niall, obdarowując mnie przyjaznym uściskiem. Po chwili w jego ślady podążyła także pozostała trójka – Liam, Louis i Harry.
 - Nawet nie macie pojęcia, jak ja się za wami stęskniłam. – Uśmiechnęłam się promiennie, uwalniając się z uścisku Harry’ego.
      Do tej pory byłam pewna, że to Zayna brakowało mi najbardziej. Oczywiście, bardzo za nim tęskniłam, ale reszta chłopaków z zespołu także przyczyniała się do powiększania mojej tęsknoty. Naprawdę polubiłam ich podczas pobytu w Doncaster, chociaż nie zaprzeczę, że na początku wzięłam ich za wariatów. Doszłam jednak do wniosku, że właśnie takich stworzyła ich Matka Natura, a tej nie należało się sprzeciwiać. Zaczęłam się więc śmiać z ich wszelakich wygłupów, a nawet sama brać w nich udział. Nawet nie przeszkadzał mi fakt, że byłam jedyną dziewczyną w ich towarzystwie. Im najwidoczniej również, bo traktowali mnie w podobny sposób jak siebie nawzajem.
 - Dowiem się w końcu, gdzie podział się wasz przyjaciel? – Uśmiechnęłam się słodko w ich kierunku, z nadzieją, że któryś z nich udzieli mi odpowiedzi na to pytanie.
 - Zaginął w akcji – odpowiedział Niall, śmiejąc się pod nosem.
 - Tak naprawdę, to nie mógł przyjechać – wtrącił mu Louis, przybierając poważny wyraz twarzy. – Coś mu wypadło. – Wzruszył bezradnie ramionami. – No wiesz, sprawy rodzinne i takie tam.
      Po słowach Louisa poczułam, że mój wszelki entuzjazm wygasa. Owszem, cieszyłam się niezmiernie z ich przyjazdu, ale miałam nadzieję, że zastanę również Zayna. Sam przecież nie mógł się doczekać naszego kolejnego spotkania, więc co mogło go nakłonić do tego, że z niego zrezygnował? Pomyślałam, że może był zazdrosny o Matta, z którym, w ostatnim czasie, spędzałam trochę czasu. Fakt, że byłam w związku z brązowookim, nie oznaczał, że nie mogłam spotykać się ze znajomymi. Czyżbym znowu trafiła na chłopaka, który był o mnie tak chorobliwie zazdrosny? Miałam nadzieję, że to nie było powodem zmiany jego decyzji.
      Gdyby Louis nie został piosenkarzem, na pewno świetnie nadałby się w roli aktora. Chyba, że naprawdę można mnie było nabrać z tak ogromną łatwością. Kłamał mi w żywe oczy, a ja tak po prostu uwierzyłam w każde jego słowo. Trudno więc sobie wyobrazić radość, która mnie ogarnęła, kiedy tylko ujrzałam Zayna wychodzącego z czerwonego busu, którym przyjechali chłopcy i którego zaparkowali na moim podwórku. Byłam tak podekscytowana widokiem chłopaka, że od razu puściłam w niepamięć wcześniejsze słowa Louisa.
 - Dzięki chłopaki, że mnie obudziliście – zawołał nieco zaspanym głosem, przecierając dłońmi oczy i ruszając w naszym kierunku. Zorientowałam się, że właśnie co wybudził się ze snu, dlatego też nie zauważył od razu mojej obecności.
 - Stary, zepsułeś niespodziankę! – krzyknął głośno Niall, stawiając tym samym Zayna na nogi. Chłopak w tym samym czasie ziewnął przeciągle, a kiedy otworzył oczy, natrafił wzrokiem na mnie.
      Ciemnobrązowe tęczówki Zayna mówiły wszystko za siebie. Kiedy tylko napotkały moje, momentalnie nasze twarze rozświetliły promienne uśmiechy. Tęskniliśmy za sobą tak bardzo, jak gdyby nasza rozłąka trwała co najmniej kilka miesięcy. Spotkania na kamerce w żadnym, nawet najmniejszym stopniu nie odzwierciedlały rzeczywistych spotkań.
      Nie przejmując się tym, że miałam na sobie piżamę, a moje włosy były w kompletnym nieładzie, przecisnęłam się przez chłopaków, a następnie podbiegłam w kierunku Zayna, który zbliżał się do mnie wolnym krokiem. Kiedy tylko znalazłam się blisko niego, natychmiast objęłam go w pasie i mocno do siebie przytuliłam, niczym małe dziecko tulące swoją ulubioną maskotkę. Byłam tak zaskoczona jego nagłym pojawieniem się, że nie wiedziałam co powiedzieć. Zayn również objął mnie w talii, mocno do siebie przyciskając, jakby bał się, że mogę mu w każdej chwili uciec.
 - Tęskniłam – odezwałam się w końcu, podnosząc głowę i wpatrując się głęboko w jego oczy.
      Chłopak, jak to zwykle miał w zwyczaju, nie odpowiedział. Zamiast tego uśmiechnął się do mnie czule, a następnie, kładąc swą dłoń na moim policzku, złożył na mych ustach namiętny pocałunek. W tym samym czasie usłyszałam za plecami brawa oraz okrzyki, wydobywające się z ust chłopaków. Zignorowałam ich totalnie, odwzajemniając gest Zayna z jeszcze większą namiętnością. Moje serce z sekundy na sekundę biło coraz szybciej, a brunet wcale nie miał zamiaru temu zapobiec. Wręcz przeciwnie. Przycisnął mnie do siebie mocniej, nie chcąc ani na chwilę oderwać moich ust od swoich. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz czułam się taka szczęśliwa. Ten jeden chłopak mógł sprawić, że zapominałam o całym świecie. Wystarczyło tylko, że zatracałam się w jego pocałunkach, którymi obdarowywał mnie z ogromną namiętnością, jednakże kryła się w nich pewna delikatność.
 - Ja również – odpowiedział w końcu, odrywając moje usta od swoich i wpatrując się we mnie. – Wesołych Świąt. – Uśmiechnął się promiennie, po czym przytulił mnie czule do siebie, gładząc po plecach.
      Dopiero wówczas poczułam zimno, dopadające każdą komórkę mojego ciała. Była zima, spadł puszysty śnieg, a ja w samej piżamie i kapciach stałam przed moim domem, tuląc się do mojego chłopaka. Co prawda, było mi wcześniej, o dziwo, ciepło, ale do czasu. Więc, żeby dłużej nie marznąć, złapałam Zayna za rękę i pociągnęłam go w kierunku drzwi wejściowych do mojego domu. Pozostali chłopcy z zespołu zmierzyli nas wzrokiem i nie spuszczali z nas oczu, aż do momentu, kiedy znaleźliśmy się w końcu w cieplutkim mieszkaniu.
 - Pamiętaj, że tak szybko ci tego nie wybaczę! – krzyknęłam w stronę Louisa z udawaną złością, a następnie szybko zatrzasnęłam za nami drzwi, aby nie mógł zauważyć mojego rozbawienia malującego się na mej twarzy.
      Lou burknął coś pod nosem, ale trzask drzwi uniemożliwił mi zrozumienie jego słów. Poczułam, jak Zayn przyciągnął mnie znowu do siebie, ponownie chcąc złożyć na moich ustach pocałunek, jednak tę cudowną chwilę przerwała nam moja kuzynka, Julia, która właśnie głośno zbiegła po schodach na sam dół.
 - Co się dzieje?! – zawołała przerażona. Najwyraźniej musiały dobiec ją wszelkie odgłosy z podwórka, będące zasługą chłopców, które ją obudziły. – Szukałam cię! Myślałam, że ktoś cię porwał!
      W panice niemal się pośliznęła, kiedy wbiegała do przedpokoju, w którym znajdowałam się wraz z Zaynem. Kiedy już się w nim znalazła, widząc mnie w objęciach bruneta, na jej twarzy zagościło ogromne zdziwienie. Najwidoczniej nikogo o tej porze się nie spodziewała.
 - Spokojnie, jestem cała i zdrowa. – Zaśmiałam się, spoglądając na nią. – Odwiedził nas niespodziewanie pewien gość – mówiąc to, obdarzyłam Zayna czułym uśmiechem. – Julia – zwróciłam się do kuzynki – to jest Zayn, mój chłopak, o którym ci mówiłam. – Zdziwienie nadal nie znikało z jej twarzy. – Zayn – tym razem zwróciłam się do chłopaka – to moja kuzynka, Julia – oznajmiłam, na co chłopak wyciągnął w jej kierunku swoją dłoń, aby się z nią przywitać.
 - O rany! – Julia zaśmiała się radośnie, ściskając jego rękę. – Ashley nie kłamała. Naprawdę z ciebie niezły przystojniak. – Zaśmiała się radośnie, będąc najwyraźniej oczarowana jego wyglądem.
      Zayn, nieco zdziwiony tym komplementem, uśmiechnął się słodko pod nosem. Następnie przeprosiłam go na chwilę, zapraszając do salonu i zachęcając do rozgoszczenia się, po czym wraz z Julią pobiegłam do mojego pokoju.
      Kuzynka, nie mogąc opanować zachwytu, przez cały czas, kiedy się ubierałyśmy, rozmawiała wyłącznie o moim chłopaku, a także zadawała mi na jego temat niezliczoną ilość pytań. Na początku jej zachowanie naprawdę mnie bawiło, jednak z każdą późniejszą chwilą zaczęło mnie irytować. Jakby nie było, Zayn należał tylko i wyłącznie do mnie, a ja nie miałam zamiaru się z nim nikim dzielić.
 - A co z Rose i Mattem? – zapytała, kiedy gotowe już schodziłyśmy na dół.
 - Skontaktuję się z nimi – odpowiedziałam, zdając sobie sprawę, że kompletnie o nich zapomniałam.
      Kiedy tylko znalazłyśmy się z powrotem w salonie, Zayn natychmiast wstał z kanapy, na której wcześniej siedział, obdarowując nas promiennym uśmiechem.
 - Mam rozumieć, że jesteście już gotowe? – Spojrzał na mnie, ubraną już w normalne ciuchy i porządnie uczesaną, jak na człowieka przystało.
 - Gotowe na co? – zapytałam z nieukrywanym zdziwieniem, gdyż była pewna, że chłopcy pojawili się tutaj tylko dlatego, aby podrzucić mi Zayna, żebym mogła z nim w końcu spędzić trochę czasu.
 - Chyba nie myślałaś, że będziemy siedzieć cały dzień w domu? – zapytał z lekkim rozbawieniem, po czym podszedł do mnie i złapał za rękę. – Przygotowaliśmy z chłopakami małą niespodziankę. Chodźcie. – Uśmiechnął się do nas, po czym pociągnął mnie za rękę w kierunku drzwi, a ja to samo zrobiłam z Julią.
      Zayn zaprowadził nas prosto w kierunku autobusu, którym chłopcy przyjechali. Kiedy już się w nim znalazłam, ujrzałam siedzących z tyłu czterech chłopaków, zajętych rozmową oraz trzy dziewczyny. Dwie z nich były brunetkami, jedna o długich prostych włosach, druga o kręconych. Trzecia zaś była blondynką, którą właśnie rozbawił żart Harry’ego, gdyż zaśmiała się donośnie, odchylając swoją głowę do tyłu i która wyglądała zupełnie jak…
 - Rose?! – zawołałam na tyle głośno, że w jednym momencie wszystkie twarze zwróciły się w moim kierunku. – Dlaczego ja o niczym nie wiem? – zapytałam ze wzrokiem utkwionym w przyjaciółce.
 - Ash! – krzyknęła radośnie, po czym wygramoliła się z siedzenia i podbiegła żwawym krokiem w moją stronę, a następnie przytuliła mnie mocno do siebie. – Ja sama nic o tym nie wiedziałam. Tak po prostu pojawili się pod moim domem wraz z Harry’m i zaproponowali mi wspólne spędzenie z nimi czasu – tłumaczyła się, nie dając mi dojść do słowa. – Miałam do ciebie zadzwonić, ale uprzedzili mnie, że to nie jest konieczne, bo właśnie do ciebie jedziemy. – Uśmiechnęła się promiennie, starając się opanować entuzjazm, który widniał w jej oczach. – Nawet nie masz pojęcia… - zaczęła, jednak w tym samym czasie odwróciła się za siebie, chcąc się upewnić, że nikt z tyłu nas nie podsłuchuje. Wszyscy jednak powrócili do swojej wcześniejszej rozmowy. Jedynie Lou, widząc, że na nich ukradkiem spoglądamy, pomachał do nas, uśmiechając się od ucha do ucha. – Nawet nie masz pojęcia, jak ogromnie się cieszę, że będę mogła w końcu spędzić czas z Harrym.  Jeszcze wczoraj przecież o nim rozmawiałyśmy. – Zamyśliła się, uśmiechając pod nosem. – To cud! – pisnęła cicho, uspokajając się po chwili. – Kto to? – zapytała, widząc wchodzącą do pojazdu Julię, za którą podążał Zayn.
      Kiedy tylko wszyscy znaleźli się w busie, rozpoczęło się wzajemne zapoznawanie ze sobą oraz odnawianie starych znajomości, tak jak w przypadku Rose i Julii. Zapoznałam się z dwiema nieznanymi mi dziewczynami, które okazały się być lubymi Liama i Louisa. Brunetka z bujnymi lokami na głowie miała na imię Danielle i wydawała się być naprawdę sympatyczną osobą, gdyż z jej ust ani na chwilę nie znikał promienny, szczery uśmiech. Ta druga zaś, to była Eleanor – dziewczyna Lou, która nie pałała do mnie zbytnią sympatią. Nie wiedziałam, jaki był ku temu powód. Nigdy wcześniej nie widziałam jej na oczy, więc zrobiło mi się przykro, że nie wywarłam na niej dobrego pierwszego wrażenia.
 - Julia?! – zawołał zdziwiony Niall, kiedy witał się z moją kuzynką. – Julia Scheffler?! – Uścisnął mocno jej dłoń, uśmiechając się przy tym radośnie. Po wyrazie twarzy Julii, zorientowałam się, że wzięła blondyna za kompletnego wariata.
 - To wy się znacie? – zapytał, również zdziwiony, Harry, spoglądając na tę dwójkę z zaciekawieniem.
 - Nikomu tak bardzo w przedszkolu nie dokuczałem jak Julii – stwierdził Niall. – Raz nawet posunąłem się do okropnego czynu… - Tymi słowami starał się zbudować napięcie - Urwałem głowę jej ulubionej lalce. Wyobrażacie sobie? Ja! Taki grzeczny, niewinny Niall! – zawołał, wskazując na siebie dłońmi, na co wszyscy wybuchli głośnym śmiechem. Julię jakby oświeciło.
 - Niall Horan? – Zaśmiała się, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. – Chłopak, który nie lubił mnie najbardziej z całej grupy?
 - Jak to? A kto śpiewał ci serenady podczas leżakowania? – zapytał lekko urażony. – Pewnie nawet ich nie słyszałaś, bo byłaś zajęta spaniem. Poza tym moim zachowaniem chciałem ubiegać o twoje względy. Szkoda, że odbierałaś to inaczej. – Robiąc maślane oczka, udał smutnego.
 - Nie wierzę! Ty i zespół muzyczny?  – Śmiech Julii ponownie rozniósł się po całym busie. – Jak mnie rozpoznałeś? – Utkwiła w nim wzrok, domagając się odpowiedzi.
      Niall nie odpowiedział. Zamiast tego uśmiechnął się tak szeroko, że jego policzki nabrały okrągłych kształtów. Następnie przycisnął do nich mocno swoje kciuki, chcąc uformować w nich dołeczki. Julia natychmiast oblała się żywym rumieńcem, na co Niall uściskał ją przyjaźnie. Wyglądali jak starzy, dobrzy przyjaciele.
 - Cóż za niesamowity zbieg okoliczności! – zawołał Lou, wpatrując się w tę dwójkę niczym w obrazek.
 - A tak obawiałeś się, że nie będziesz miał pary. – Liam poklepał Nialla po ramieniu, uśmiechając się do niego słodko. – Skoro jesteśmy już w komplecie, to najwyższy czas, aby wyruszyć w naszą podróż. Panie kierowco, możemy jechać! – zawołał, a po kilku sekundach ruszyliśmy z miejsca.
      Dzisiejszy dzień  na pewno nie miał należeć do normalnych. Najpierw niespodziewane pojawienie się chłopaków pod moim domem. Kolejno odnowienie dawnej znajomości Julii z Niallem, który to okazał się być jej kolegą z przedszkola. Co jeszcze miało się tego dnia wydarzyć?
      Chłopcy za nic w świecie nie chcieli powiedzieć żadnej z nas, jaki tak naprawdę był cel naszej podróży. Nawet Danielle wraz z Eleanor nie byli w nią wtajemniczeni. Danielle stwierdziła jednak, że czeka nas coś zwariowanego, gdyż to właśnie Louis wpadł na pomysł zorganizowania tego wyjazdu. Wiadomo było dobrze, że Lou, chociaż był najstarszym chłopakiem w zespole, to najbardziej zakręconym, a niekiedy nawet odrobinę dziecinnym.
      Podróż przebiegała w miarę spokojnie. Niall był bardzo przejęty rozmową z moją kuzynką na temat ich czasów z dzieciństwa. Co chwilę śmiał się donośnie, co sprawiało, że i ja chichotałam pod nosem. Jego śmiech był zarażający. Louis cały czas wygłupiał się z Eleanor, która nie zwracała uwagi na nikogo innego. Za każdym razem, kiedy chłopak chciał zagadnąć któregoś ze swoich kolegów, dziewczyna robiła wszystko, aby za wszelką cenę przykuć jego uwagę. Harry rozbawiał moją przyjaciółkę, której twarz co chwilę przybierała coraz to większych rumieńców. Naprawdę miło było ujrzeć ją znowu szczęśliwą. Liam zajęty był rozmową z Zaynem, który obejmował mnie ramieniem, bawiąc się moimi włosami. Ja sama zaś wdałam się w całkiem przyjemną konwersację z Danielle, która rzeczywiście okazała się być niesamowicie przyjazną osobą.
 - Jak się czujesz, będąc częścią najsławniejszego zespołu w Anglii? – zapytała mnie, uśmiechając się radośnie. – Przyznaj, że czasami masz ich wszystkich dość. – Spojrzała na mnie badawczym wzrokiem.
 - Właściwie, to znam ich od całkiem niedawna, więc trudno mi cokolwiek na ten temat powiedzieć. – Wzruszyłam ramionami. – Nie zaprzeczę jednak, że uważam całą piątkę za bandę pokręconych wariatów, których to nigdy w życiu nie spotkałam – oznajmiłam, na co dziewczyna zaśmiała się pod nosem. – Szczególnie tego uroczego bruneta z ciemnobrązowymi oczyma. – Podniosłam ton swojego głosu, aby Zayn mnie usłyszał. – Totalny wariat. – Wywróciłam oczyma.
 - A jednak jakoś ze mną wytrzymujes. – wyszeptał mi do ucha, przerywając swoją konwersację z przyjacielem.
 - Pewnie dlatego, że rzadko się widujemy. – Wyszczerzyłam swoje ząbki w szerokim uśmiechu. – Jeszcze nie raz będę miała cię dość, uwierz mi. – Puściłam do niego oczko, a kiedy ujrzałam lekki grymas malujący się na jego twarzy, cmoknęłam go prosto w nos.
 - Nie lubię cię – burknął pod nosem, wypuszczając mnie z objęcia i zakładając swoje ramiona na klatce piersiowej.
 - Wątpię. – Zaśmiałam się. – Mnie nie da się nie lubić. – Oparłam głowę o jego ramię, przymykając powieki. Nawet nie pamiętam, kiedy zasnęłam.

      Gdy się obudziłam, byliśmy już prawie na miejscu. Widząc jak reszta ubiera na siebie płaszcze i kurtki, postanowiłam wziąć z nich przykład. Wychodząc z autobusu, nie zauważyłam dookoła niczego, prócz białych kształtów pokrytych puszystym śniegiem. Trudno więc było mi określić naszą aktualną lokalizację. Zastanawiałam się, jakim cudem chłopcy nas gdziekolwiek zaprowadzą, skoro z ledwością widzieliśmy siebie nawzajem. Zanim jednak ruszyliśmy przed siebie, przestało tak mocno sypać.
      Pierwszym celem, do którego zmierzaliśmy okazało się być, dosyć sporych rozmiarów, Wesołe Miasteczko. Różniło się ono jednak od tych, które odwiedzałam, kiedy to byłam młodsza. Znajdowało się bowiem w ogromnym, przezroczystym pomieszczeniu, aby warunki pogodowe nie uniemożliwiały przebywania na jego terenie. Wchodząc do niego, czułam się niczym w szklarni. Widziałam płatki śniegu, unoszące się w powietrzu, na zewnątrz, ale nie byłam w stanie ich poczuć. Dodatkowo wszystkie ściany, jak się dowiedziałam, były lekko podgrzewane, aby padający śnieg na nich nie osiadał.
      Nie było tutaj nikogo, oprócz nas i właściciela tego obiektu, co oznaczało, że chłopcy specjalnie dla nas go wykupili, aby spędzić z nami tu swój czas. Cudowne było to jak bardzo się postarali, jednak widząc te wszystkie kolejki i karuzele, poczułam skurcz w żołądku. Byłam głodna, gdyż zapomniałam zjeść przed wyjściem śniadania, więc bałam się, że może się to dla mnie źle skończyć. Poza tym odrobinę przerażały mnie rozmiary niektórych z tych obiektów.
 - Nie gadaj, że się boisz! – Zaśmiał się Lou, spoglądając na moją lekko przerażoną twarz.
 - Z panem nie rozmawiam – prychnęłam pod nosem, odwracając się do niego plecami. Nadal udawałam na niego obrażoną za kłamstwo, jakim mnie obdarował.
 - Daj spokój, Ash! – zawołał Niall, podbiegając do mnie i łapiąc za rękę. – To tylko zabawa. Nikt ci tutaj krzywdy nie zrobi. – Uśmiechnął się szeroko, po czym zaciągnął w stronę kolejki, która miała prowadzić do tunelu strachów.
      Zabawnie było widzieć te ich wszystkie wystraszone twarze, podczas gdy ja tylko w nieznacznym stopniu czułam strach. Nie był on jednak spowodowany widokiem tych wszystkich stworów znajdujących się w, niby strasznym, tunelu strachów, ale prędkością pojazdu. Za każdym razem, kiedy tylko do takiego wsiadałam, miałam wrażenie, że po rozpędzeniu się zboczy z toru, co skończyłoby się tragicznie.
      Nasz pobyt w Wesołym Miasteczku nie trwał zbyt długo, ponieważ Eleanor jak i również mojej przyjaciółce Rose, zrobiło się po pewnym czasie słabo. Nawet Niall, pewny siebie chłopak, który na siłę zaciągał mnie na kolejkę, nie poczuł się za dobrze. Przed samym przyjazdem tutaj najadł się bowiem różnych kanapek i słodyczy, więc od razu po wyjściu z pomieszczenia, przeprosił nas, a następnie opuścił na chwilę, aby móc dojść do normalnego stanu. Kiedy wrócił po pewnym czasie, jego twarz z powrotem nabrała kolorów. Żadne z nas nie wypytywało nawet, co działo się z nim przez ten czas. Zdecydowanie woleliśmy żyć w nieświadomości.
 - I jak? Doszłaś już do siebie? – zapytał mnie Zayn, kiedy ruszaliśmy w kierunku kolejnej niespodzianki przygotowanej przez chłopców.
 - Ja? – Zdziwiłam się, a po chwili wybuchłam śmiechem. – I mówi to ten, który przez cały czas trzymał mnie za rękę i krzyczał głośno za każdym razem, kiedy… - zamyśliłam się na chwilę. – Właściwie to przez cały czas krzyczałeś. – Szturchnęłam go w ramię, ponownie się śmiejąc, tylko tym razem jeszcze głośniej.
      W tym samym czasie poczułam, jak ktoś uderzył mnie śnieżką w plecy. Odwróciłam się za siebie, chcąc zidentyfikować tego osobnika i ujrzałam Louisa, który trzymał się z boku, wpatrując się we mnie z lekkim zaciekawieniem. Napotykając mój wzrok, zaczął nawoływać mnie do siebie poprzez ruchy swoją dłonią. Zdziwiłam się, że nie było koło niego jej dziewczyny, która do tej pory nie odstępowała go ani na krok. W tym samym czasie zauważyłam ją zbliżającą się w moją stronę. Przeprosiłam na chwilę Zayna, tłumacząc, że Louis czegoś ode mnie chce. Tak w rzeczywistości przecież było.
 - Masz szczęście, że nie potrafię się na nikogo długo gniewać. – Uśmiechnęłam się uroczo, kiedy znalazłam się już w pobliżu chłopaka.
 - Nie chcę nic mówić, ale gdyby nie ja, nie spędzilibyśmy wszyscy razem tak cudownego dnia – oznajmił z udawaną skromnością.
 - Nie chwal się już. – Szturchnęłam go lekko w ramię. – I tak wiem, że to twój pomysł.
 - Skąd? – zapytał w lekkim oburzeniem w głosie. – Właściwie, to nieważne. – Machnął ręką. – Mam do ciebie małe pytanie. – Wyciągnął z kieszeni spodni swoją komórkę, a następnie zaczął czegoś w niej szukać. – Kto to? – zapytał w końcu, podstawiając mi ją pod sam nos.
      Przed moimi oczyma ukazało się zdjęcie, na którym widniała dwójka osób, tulących się czule do siebie. Bynajmniej tak to wyglądało. Była to oczywiście dziewczyna i chłopak. Zdjęcie było robione wieczorem, więc trudno było dokładniej zidentyfikować te osoby. Z tego względu, że dobrze je znałam, nie miałam z tym żadnych problemów. Widniała bowiem na nim postać moja i Matta.
 - Skąd to masz? – zapytałam w końcu, spoglądając na, zupełnie poważną, twarz Lou.
 - Z jednej z plotkarskich stron internetowych – odpowiedział. – To, że jestem gwiazdą, nie oznacza wcale, że nie mam żadnego dostępu do Internetu. – Z jakże ogromną dumą wypowiedział to czwarte słowo. – Zapewne któryś z twoich fanów zrobił to zdjęcie.
 - Na pewno. – Skrzywiłam się nieznacznie, zdając sobie sprawę, że bycie z Zaynem stawało się coraz trudniejsze. Okazało się, że każde moje poczynanie było obserwowane przez jego natrętne fanki.
 - Więc? – Chłopak ponownie się do mnie zwrócił, gdyż nie odpowiedziałam na jego wcześniejsze pytanie.
 - Chyba nie myślisz, że zdradzam Zayna? – Zaśmiałam się, widząc, że powaga nie miała zamiaru opuścić Louisa ani na krok. – To Matt, mój przyjaciel. Ten, o którym opowiadałam jakiś czas temu Zaynowi na kamerce.
 - Przyjaciel? – Przyjrzał mi się uważnie. – Nie żebym się wtrącał, ale to mi nie wygląda na przyjacielski uścisk – rzekł. – Kurde, Ash. Zayn jest moim bliskim przyjacielem i naprawdę nie chcę, aby ktokolwiek go zranił.
      Słowa, które padały z jego ust były tak szczere, że aż sama zazdrościłam Zaynowi, że posiadał przy sobie tak wspaniałego przyjaciela, jakim był Lou.
 - Zaufaj mi, a jeśli naprawdę gryzie cię sumienie, to możesz pokazać mu to zdjęcie. – Wskazałam głową na Zayna, który szedł w towarzystwie Eleanor, kilkanaście metrów przed nami. – Naprawdę nie mam przed nim niczego do ukrycia – dodałam.
      Po tych słowach Lou uśmiechnął się w końcu do mnie przyjaźnie, a następnie usunął zdjęcie, które jeszcze kilka minut temu miałam przed oczyma.
 - Jeżeli Zayn ci ufa, to ja też powinienem. Chyba nie mam wyboru. – Wzruszył ramionami.
 - Cóż za zaszczyt mnie kopnął. – Zaśmiałam się pod nosem. – Zyskać zaufanie od samego Louisa… - przerwałam, nie mogąc sobie przypomnieć jego nazwiska.
 - Tomlinson. Jestem Louis Tomlinson! – Wypiął dumnie pierś, przeczesując dłonią swoje włosy, a następnie wziął się za formowanie śnieżnej kulki.
 - Oj, chciałam cię tylko sprawdzić. – Wywróciłam oczyma, również robiąc kulkę, aby się przed nim obronić, gdyby miał w zamiarze ponownie mnie nią uderzyć.
      Kulka śniegu, którą przed chwilą stworzył, nie wylądowała jednak na mnie. Lou rzucił ją przed siebie, trafiając prosto w plecy Zayna. Widząc, że ten nie zareagował, postanowiłam pójść w ślady niebieskookiego, jednakże moja śnieżka trafiła w zupełnie inny cel – w głowę Eleanor.
 - Ups… - Zakryłam dłonią usta, aby nie wydobyć z siebie żadnego dźwięku i tym samym nie zostać zdemaskowaną.
 - Jak śmiesz w biały dzień napadać na moją dziewczynę?! – Lou krzyknął tak głośno, że wszyscy odwrócili się w naszą stronę. Nie, wcale nie chciało mu się śmiać. Pewnie dusił się z powodu braku powietrza. – Eleanor, kochanie! Już do ciebie biegnę! – zawołał, ruszając w kierunku swojej lubej.
      Żeby nie być mu dłużną. Pobiegłam za nim, a kiedy znalazłam się tuż za jego plecami, podstawiłam mu nogę, na skutek czego wywrócił się twarzą prosto do śniegu.
 - Jesteśmy kwita! – stwierdziłam, kiedy podnosił się z ziemi, otrzepując z ubrań oraz twarzy śnieg. O jakże zabawnie wyglądał. Niczym bałwanek. Brakowało mu jedynie marchewki.

      Jarmark bożonarodzeniowy był dla mnie tym, w czym brałam udział niemal każdego roku. Chłopcy musieli czytać mi w myślach, zaprowadzając mnie tutaj. Nie uczestniczyło w nim jednak zbyt wiele osób, co zapewne było spowodowane tym, że większość z nich wyjechała do swoich bliskich. Dziwiłam się, że właściciele poszczególnych straganów nie mieli tego roku żadnych planów. Przepuszczałam, że chłopcy również maczali w tym palce.
      Brakowało mi jedynie Mikołajów i ich pomocników przechadzających się dróżkami jarmarku. Mój pomysł jednak w szybkim tempie został zrealizowany. Louis, zaopatrując się w opaskę z rogami oraz czerwony nos, przebrał się za renifera. Harry’emu zaś przypadła rola Świętego Mikołaja. Ubrał więc na głowę czerwoną czapkę z białym pomponem, a na plecy nałożył sweterek, również w tych kolorach, który  to znalazł na jednym ze stoisk. Żeby się nawzajem nie zgubić, chłopcy zakupili również czerwone kajdanki, które od razu zapięli na nadgarstkach. Następnie zniknęli na pewien czas, prosząc nas abyśmy nigdzie daleko nie odchodzili, gdyż mieli dla nas małą niespodziankę.
      Rozpoczęłam więc z Zaynem spacer między straganami, żałując, że nie miałam przy sobie żadnych pieniędzy. Mogłabym wówczas za nie kupić chłopakowi drobny upominek, będący prezentem ode mnie na Gwiazdkę. Podekscytowana przyjazdem chłopaków, kompletnie o wszystkim zapomniałam. Poza tym byłam pewna, że wspólnie spędzimy czas w Doncaster, gdzie wszelkie sklepy były pozamykane, a o żadnych jarmarkach czy innego typu rzeczach nie słyszałam.
      Chłopcy wrócili ponownie po kilkunastu minutach. Wyglądali komicznie, gdyż Harry wskoczył na plecy Louisa, udając, że siedzi w saniach ciągniętych przez renifery. Krzycząc głośno „Ho-ho-ho!”, machał na wszystkie strony workiem, który to trzymał w swoich dłoniach, sprawiając tym samym, że Lou w pewnych momentach tracił swoją równowagę.
 - Czy dzieciaczki były w tym roku grzeczne? – zapytał Mikołaj Harry, spoglądając na nasze rozbawione twarze.
 - Mikołaju, przejdź do rzeczy – jęknął Lou. – Nie jesteś taki lekki, jak ci się wydaje.
      Rozdawanie prezentów można było uznać za otwarte. Lou podchodził do każdego, z Harrym na plecach, który, jak na Mikołaja przystało, obdarował każdego z nas różnymi upominkami. Rose dostała od chłopaków album ze zdjęciami ich zespołu. Nie mogąc opanować swojej radości, pisnęła głośno, po czym przytuliła do siebie mocno Harry’ego, a następnie cmoknęła w policzek. Żeby renifer Lou nie czuł się urażony, przyjaciółka pogłaskała go delikatnie po rogach, dziękując za ten wspaniały prezent. Niallowi chłopcy wręczyli zabawkową kuchenkę, aby mógł w niej gotować pyszne obiadki. Julia zaś otrzymała uroczy niebieski fartuszek, pod kolor oczu chłopaka, aby mu w tych obiadkach mogła pomagać. Liam dostał zestaw sztućców, jednakże bez łyżek, gdyż chłopcy doszli do wniosku, że lepiej będzie, aby były one w posiadaniu Danielle. Jak się dowiedziałam, Liam panicznie się ich bał. Nie zdołałam jednak dowiedzieć się na ten temat niczego więcej, więc postanowiłam o to zapytać innym razem. Prezent, który był przeznaczony dla mnie i Zayna, wręczył nam sam Lou. Była nim bowiem lalka, usadowiona wygodnie w nosidełku.
 - Żebyś mi już więcej nie jęczał, że przez ostatnie zbliżenie mojej pięści z twoimi klejnotami, nie możesz mieć dzieci. – Zaśmiał się niebieskooki, wręczając Zaynowi ogromną paczkę pieluch. – Dobra, Harry. Możesz już ze mnie zejść. Chcę dać prezent mojej dziewczynie – rzekł, po czym Harry zeskoczył z jego pleców. – Kajdanki też już możemy zdjąć. – Spojrzał na przyjaciela, który męczył się z ich otwarciem.
 - Nie da się – stwierdził loczek, nie dając im za wygraną. Bezskutecznie.
 - Gdzie są do nich klucze?! – zawołał, lekko zirytowany już, Lou, szarpiąc nimi.
 - Debilu, to jest zabawka! – wrzasnął na niego Harry. – Ten guzik powinien je otworzyć. – Wskazał na niego palcem, kolejno mocno go przyciskając.
 - Zacięły się, kurwa! – syknął pod nosem Lou. – Coś ty za badziwie kupił?!
      Długo męczyli się z tymi kajdankami. Minuty leciały, a oni nadal nie mogli uporać się z tą zabawką. W efekcie końcowym poddali się całkowicie. Louis podszedł w końcu do Eleanor, ciągnąc za sobą Harry’ego, podarowując jej ogromnego lizaka w kształcie serca, a następnie przyciągnął do siebie, całując namiętnie. W tym samym czasie poczułam jak Zayn złapał mnie za rękę, prowadząc w kierunku autobusu. Wyczuwałam, że szykował dla mnie niespodziankę.
 - Nie jestem jakoś specjalnie uzdolniony w grze na gitarze - zaczął, kiedy tylko znaleźliśmy się w pojeździe, zdejmując z siebie płaszcze i odkładając nasze prezenty na jednym z siedzeń. – Niall udzielił mi ostatnio kilku lekcji, więc postanowiłem nauczyć się na niej cokolwiek zagrać. – Wziął do ręki gitarę, która znajdowała się przy łóżku blondyna, a następnie usiadł na nim, klepiąc miejsce koło siebie, na którym po chwili i ja usiadłam. Kilka sekund później zaczął uderzać w struny gitary. – I don’t want a lof for Christmas… - zaśpiewał kawałek mojej ulubionej świątecznej piosenki. Wiedział, że ją uwielbiałam. – There is just one thing I need… - Dźwięki wypadające z jego ust były balsamem dla moich uszu. Musiałam przyznać, że chłopak posiadał naprawdę niesamowitą barwę głosu. – I don’t care about the presents underneath the Christmas tree… - Zayn czarował mnie nie tylko swoim głosem, ale również spojrzeniem. – I just want you for my own, more than you could ever know… - Uśmiechnął się do mnie czule, sprawiając tym samym, że moje serce, ponownie tego dnia, zaczęło zwiększać tempo bicia. – Make my wish come true, cause all I want for Christmas is you… - Zakańczając swój krótki, ale bardzo trafny występ odłożył gitarę Nialla na miejsce, a następnie wyciągnął z kieszeni podłużne, czerwone pudełeczko. – Możesz się na chwilę odwrócić? – zapytał, odgarniając dłońmi moje włosy z szyi.
 - Cokolwiek to jest, nie mogę tego przyjąć – zaprotestowałam, po czym chłopak otworzył pudełeczko, wyciągając z niego srebrny naszyjnik z zawieszką w kształcie serca.
      Widząc, że nie chcę tak łatwo się poddać, sam zdecydował się mnie odwrócić.
 - To nic wielkiego, naprawdę – odrzekł, oplatając go wokół mojej szyi.
 - Ale ja nie zdążyłam nawet kupić niczego dla ciebie – rzekłam smutno, kiedy go zapiął.
      Wszelkie protesty na nic się nie zdały. Przypuszczam, że próbowałabym protestować dalej, jednakże czując usta Zayna, błądzące po mojej szyi, kompletnie się poddałam.
 - Jesteś tu dzisiaj, ze mną – wyszeptał mi do ucha, sprawiając tym samym, że moje ciało oblał przyjemny dreszcz. – Lepszego prezentu nie byłbym w stanie sobie nawet wyobrazić. – Położył dłonie na mojej talii, przysuwając się do mnie bliżej.
      Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Od dawna nie usłyszałam tak pięknych słów skierowanych w stronę mojej osoby. Mając wówczas Zay’a przy sobie, czułam, jakbym była najszczęśliwszą dziewczyną stąpającą po ziemi.
      Kiedy ponownie poczułam, jak chłopak musnął ustami moją szyję, odwróciłam się w jego stronę. Brunet spojrzał na mnie z nutką niepewności, jak gdyby bał się, że jego czuły gest nie przypadł mi do gustu. Uspokajając go, położyłam dłonie na jego policzkach, delikatnie je gładząc. Kolejno przybliżyłam do niego swoją twarz, pragnąc zatopić się w jego słodkich pocałunkach. Kiedy tylko nasze usta się spotkały, chłopak jeszcze bardziej przycisnął mnie do siebie. Podczas odwzajemniania moich pocałunków, dłonie Zayna zaczęły błądzić po moich plecach, delikatnie je rozmasowując. Każde jego kolejne gesty sprawiały, że pragnęłam go coraz bardziej. Przywarłam w końcu do niego całym swoim ciałem, popychając go lekko na łóżko. Gdy już na nim leżał, nasze usta oderwały się od siebie. Po chwili jednak ponownie stykały się z ciałem bruneta. Muskałam nimi delikatnie jego szyję. Chłopak, nie mogąc opanować swej rozkoszy, włożył dłonie pod moją bluzkę, przejeżdżając wolnymi ruchami, opuszkami palców, po moim brzuchu. Podczas każdego kolejnego muśnięcia szyi bruneta, czułam, jak każda komórka mojego ciała pragnęła go jeszcze bardziej. Zayn również pragnął tego samego, gdyż z każdą chwilą jego dłonie wędrowały ku górze, w poszukiwaniu zapięcia od mojego stanika. Nasze usta ponownie się spotkały, a pocałunki stawały się tak namiętne, że trudno mi było na nich poprzestawać. Nawet dobrze nie wiedząc kiedy, czerwony sweter bruneta, pod którym miał na sobie białą koszulę, wylądował na łóżku, kilkanaście centymetrów od nas. I wtedy to właśnie zadzwonił mój telefon. Odrywając się od chłopaka, wyciągnęłam go z kieszeni, spoglądając na wyświetlacz.
 - Kto to? – zapytał Zayn, widząc na mojej twarzy lekkie zakłopotanie.
      W ramach odpowiedzi, przytknęłam telefon chłopakowi niemal pod sam nos, aby mógł ujrzeć nazwę „Matt” malującą się na ekranie mojej komórki.
 - Albo mi się wydaje, albo zepsułem wam dzisiejsze plany. – Zaśmiał się nerwowo pod nosem, jednak wiedziałam, że pragnął, aby jego śmiech zabrzmiał bardziej naturalnie – Odbierz – ponaglił mnie, widząc, że waham się z kliknięciem zielonej słuchawki.
      Nie odebrałam. Zamiast tego, poczekałam aż dźwięk dzwonka umilknie, po czym wyłączyłam telefon, chowając go z powrotem do kieszeni moich spodni. Przez ostatnie tygodnie dość często widziałam się z Mattem, czego wcale nie mogłam powiedzieć o Zaynie. Wolałam więc nacieszyć się jego obecnością, zanim ponownie miała nas czekać długa rozłąka. Wiedziałam, że nie informując Matta o moich nagłych zmianach planówl chłopak mógł się odrobinę wściec, ale przysięgam, że o tym kompletnie zapomniałam. Miałam nadzieję, że dodzwoni się do Rose, która wytłumaczy mu całą zaistniałą sytuację.
 - Dlaczego…? – Zayn nie zdołał dokończyć swoich słów, gdyż obdarowałam go kolejnym pocałunkiem.
 - Dzisiaj jestem tylko twoja, a ty mój. – Uśmiechnęłam się do niego czule, wpatrując się w jego cudowne, ciemnobrązowe tęczówki. – Nie chcę, aby ktokolwiek nam to odebrał.
      Po tych słowach moje dłonie powędrowały w kierunku guzika od koszuli Zayna, który znajdował się tuż pod jego szyją. Kiedy odpinałam kolejne, poczułam jak dłonie chłopaka w końcu dotarły do swego celu. Szybkim ruchem odpiął nimi zapięcie mojego stanika. Uśmiechnęłam się figlarnie pod nosem, nie przestając odpinać guzików. Kiedy w końcu zdjęłam z bruneta koszulę, dostrzegłam zarys mięśni malujący się na brzuchu chłopaka. Przejechałam po nich opuszkami swoich palców, jakby chcąc się upewnić, czy są prawdziwe. Zayn zaśmiał się cicho pod nosem. Był tak idealny i w dodatku mój. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że chodziłam z jednym z najsławniejszych i najprzystojniejszych chłopaków w całej Anglii, a może i na całym świecie. Chłopak właśnie przymierzał się do zdjęcia mojej bluzki, gdy nagle usłyszeliśmy donośny huk.
 - Jesteście tam?! – zawołał z zewnątrz Niall, uderzając pięścią w drzwi autobusu.
 - Zamknąłeś je na klucz? – Spojrzałam na niego rozbawiona. Wychodziło na to, że Zayn musiał już znacznie wcześniej rozpatrzyć moje zamiary.
 - Pewnie znowu się zatrzasnęły. – Wzruszył ramionami. – Z tymi wariatami nie można mieć nawet chwili prywatności. – Zaśmiał się, ciągle słysząc blondyna dobijającego się do środka. Dochodząc do wniosku, że jego przyjaciel nie da sobie spokoju, usiadł na łóżku, poszukując wzrokiem swoich ubrań.
 - Jak kocha, to zaczeka. – Uśmiechnęłam się słodko, ponownie popychając bruneta na łóżko.
 - Wychodzić, gołąbeczki! – Tym razem zza drzwi dobiegł głos Louisa. – Mamy dla was niespodziankę!
      Wiedząc, że chłopcy nie mają zamiaru odpuścić, zwlekliśmy się z łóżka, a następnie zaczęliśmy się ubierać. Byłam odrobinę wściekła, że chłopcy przerwali nam tak cudowny moment, ale miałam nadzieję, że zrekompensują nam to ich cudowną niespodzianką.
 - Ekhem! – odchrząknęłam, chcąc zwrócić na siebie uwagę Zayn’a, który właśnie zakładał płaszcz, kiedy to ja męczyłam się jeszcze z tym cholernym zapięciem od stanika. – Odpiąłeś, to teraz zapnij, proszę. – Napotykając wzrok bruneta, uśmiechnęłam się słodko w jego stronę.
      Zwinnym ruchem ponownie włożył swoje dłonie pod moją bluzkę i natychmiast uporał się z tym problemem. Zupełnie tak, jakby miał już wprawę.
 - Jak myślisz, co dla nas szykują? – wyszeptał mi do ucha, delikatnie obejmując mnie w talii.
 - Nie wiem, ale mam ogromną ochotę nakopać im do tyłków. – Zaśmiałam się pod nosem, po czym odwróciłam twarzą do bruneta, aby kolejno musnąć swoimi wargami jego usta.
      Chłopak uśmiechnął się figlarnie pod nosem, chcąc przytulić mnie mocniej do siebie. W tym samym jednak czasie wyrwałam się z jego uścisku i, nawet nie zakładając na siebie płaszcza, wyszłam na zewnątrz. Ciepło nie było, jednakże każda komórka mojego ciała była na tyle rozgrzana, że nie straszny mi był żaden mróz.
      Rozglądając się dookoła, nie zauważyłam ani jednej żywej duszy. Zamiast tego poczułam śnieżkę lądującą właśnie na moich plecach. Obejrzałam się za siebie i ujrzałam uradowaną twarz Nialla wystającą zza autobusu. Chcąc nie być mu dłużną, zabrałam się za formowanie kuli, ale w tym samym czasie, uderzyło mnie wiele innych, z których jedna trafiła nawet w sam czubek mojej głowy. Zostałam otoczona przez czwórkę chłopaków z One Direction i ich partnerki. Nawet Julia i Rose nie miały zamiaru stanąć po mojej stronie. Oni wszyscy byli przeciwko mnie samej – malutkiej i bezbronnej istotki, która nawet mrówki by nie tknęła.
 - To nie fair! – zawołałam, zakładając ręce na ramionach i tupiąc prawą nóżką, niczym małe, zbuntowane dziecko. – Zayn, ratuj! – Po tych słowach, ujrzałam jak chłopak dopiero teraz wyszedł z autobusu.
 - Pannie Marudzie wiecznie nic nie pasuje. – Zaśmiał się za moimi plecami Niall, który właśnie wrzucił mi za bluzkę sporą garść śniegu. Nawet nie wiedziałam, kiedy on się za mną znalazł.
      Czując się przeraźliwie zmarznięta, rzuciłam się w stronę blondyna, popychając go na śnieg. Kiedy już na nim leżał, usiadłam na nim okrakiem, blokując swoimi nogami jego ręce. Widząc, jak śmiał się donośnie w moją twarz, zemsta na nim zaczęła sprawiać mi większą frajdę, niż przypuszczałam. Nabrałam w moje obie dłonie ogromne ilości śniegu, który wylądował na twarzy Nialla, a następnie mocno zaczęłam tym śniegiem ją nacierać. Chłopak przebierał nogami na wszystkie strony, z nadzieją, że mu to coś pomoże. Bełkotał również coś pod nosem, ale nikt z nas nie mógł zrozumieć ani jednego słowa. Wszyscy śmiali się z blondyna, a najbardziej z faktu, że przegrał pojedynek z dziewczyną.
      Zdając sobie sprawę z tego, że zamarzam, wstałam w końcu z niebieskookiego, dając mu nieograniczoną swobodę ruchu. Chłopak, wolnymi już dłońmi, odgarnął z twarzy śnieg.
 - Ostra jesteś. – Kiedy to powiedział, wszyscy wybuchli donośnym śmiechem, a ja zdałam sobie sprawę, że ten blondyn z czerwonymi policzkami wygląda naprawdę uroczo.
      I tak oto miała wyglądać ta niespodzianka. Przemoknięta do suchej nitki i zmarznięta wracałam do domu. Dobrze, że miałam przy sobie Zayna, który, nakładając wcześniej na mnie swój płaszcz, przez całą drogę obejmował mnie i gładził po ramieniu, aby tylko zrobiło mi się cieplej. Naprawdę czułam niewyobrażalne szczęście, mając tego chłopaka przy sobie.
_______________________

Proszę, proszę, tylko mnie nie bijcie! Zdaję sobie sprawę, że na rozdział musieliście czekać znacznie dłużej niż  zawsze, ale szkoła naprawdę ogranicza mi ich pisanie. :( 
Mam jednak nadzieję, że nie macie mi tego tak bardzo za złe, gdyż rozdział ten jest najdłuższy, jaki do tej pory się tutaj pojawił. Jest prawie dwa razy dłuższy od poprzedniego, który to do tej pory był najdłuższym rozdziałem, jaki tutaj opublikowałam. :D
Nie będę się rozpisywać. Jestem tylko ogromnie ciekawa jak go ocenicie. ^^

DZIĘKUJĘ wszystkim za ponad CZTERNAŚCIE TYSIĘCY wyświetleń bloga i prawie SZEŚĆDZIESIĘCIU OBSERWATORÓW! Jesteście wspaniali! ♥

Chcecie być informowani o nowych rozdziałach? Jak tak, to gdzie? Jeżeli na gg, to piszcie do mnie - 1072379, tutaj najchętniej informuję. Możecie mi podawać również w komentarzach swoje Twittery, a w ostateczności adresy blogów. ;)

Pozdrawiam i zachęcam do followania mnie na Twitterze - @AgnesSesso! :D

33 komentarze:

  1. świetny rozdział!
    bardzo podoba mi się twój styl pisania :)
    czekam na następny i zapraszam do siebie :
    http://livingdreamwith1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam twoje opowiadanie i uwielbiam twój styl pisania .
    Czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej :( A miałam nadzieję, że skończą to, co zaczęli xD Byłoby wielką przyjemnością to przeczytać, mam nadzieję, że niedługo dokończysz to, co zaczęłaś. Mówiłam ci już, że uwielbiam twoje opowiadanie? Jak nie, to teraz ci powiem. Uwieeelbiam twoje opowiadanie <333 lessmemoreus.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. No niee.. a już myślałam, że coś się wydarzy i za niedługo będą im te pieluchy potrzebne.! ;p W dodatku to jak to wszystko opisujesz.. ahh.! Się czuje jakbym była tam razem z nimi, masakra .^^ Czekam na kolejny, a już tak się nie mogę doczekać noo..! ;* | http://breath-for-this.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty :D Naprawdę świetnie piszesz ^^
    Czekam na następny <3
    Przy okazji zapraszam do mnie : http://we-can-live-forever-if-you-ve-got-the.blogspot.com/ i na http://and-as-i-walk-up-to-your-door.blogspot.com/ :D <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział naprawde udany! <3 Strasznie długi za co cie kocham! Ach myslałam ze juz zaynem bedzie wesoło a tu taki niall :D hahah :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział;) mogę prosić o powiadomienia na gg:10324731?
    Z góry dzięki;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten rozdział jest świetny! To jest najlepszy blog jaki czytałam!(a było ich naprawdę wiele) Pisz rozdziały częściej! : ) Czekam JUŻ na następny rozdział! Mam nadzieję , że niedługo się pojawi?:> :D

    OdpowiedzUsuń
  9. rozpływam się♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebisty. Tylko zastanawia mnie czemu Eleanor nie lubi Ash. Pisz częściej błagam! Nawet nie wiesz jak się stęskniłam za twoim opowiadaniem!

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział ;d i dobrze że taki długi ;) Mam nadzieję że na następny będziemy krócej czekać ale wiem rozumiem cię że masz szkołę i naukę dlatego Ci wybaczam ; * Wiedz że piszesz świetne opowiadania ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. awww. kocham ciebie, ten rozdział, sposób w jaki piszesz i wszystko co z tobą związane ! ♥ w niektórych momentach miałam dreszcze przy czytaniu.. :D
    więcej takich długich jak dasz radę. (: czekam na następny. ♥

    xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się w pełni z każdym koentarzem mój tt sisi96xd

      Usuń
  13. przykro Mi to mówić, ale po prostu rozkleiłam się czytając ten rozdział, zakochałam się na maxa i jeszcze więcej ! czeeekam na następny. ♥ mogłabyś mnie informować na 13077418 ? ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku . Czekam już na następny rozdział ;) Moje gadu: 4676308

    OdpowiedzUsuń
  15. JEŻELI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI O NOWYCH NOTKACH NA GG, TO ZAPISUJCIE MÓJ NUMER DO KONTAKTÓW! WIĘKSZOŚĆ Z WAS JUŻ NA NIM INFORMUJĘ, BO MAM OD DAWNA ZAPISANE WASZE NUMERY, ALE ŻADNE WIADOMOŚCI ODE MNIE DO WAS NIE DOCHODZĄ, BO PRAWDOPODOBNIE MACIE ZABLOKOWANE DOCHODZENIE WIADOMOŚCI OD OSÓB, KTÓRYCH NIE MACIE W KONTAKTACH. ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. słodki Nialler hah ;D świetny rozdział, czekam na następny ; ) @moraoned

    OdpowiedzUsuń
  17. CNSKGBAS VASBJKSJSKNBSJKL;BGA JV kocham tego bloga. ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.
    normalnie kocham cię,warto było czekać na ten rozdział. super aż bark mi słów, czekam już na następny <333.
    a to mój tt:
    @Karolina7902

    OdpowiedzUsuń
  19. Uff, w końcu udało mi się przeczytać rozdział i przyznam, że jestem naprawdę mile zaskoczona :D Tak więc; spodziewaj się długiego komentarza, bo ja lubię się rozpisać ^^.
    Oj, tak. Z naszych chłopców to po prostu są takie pozytywne świry i nie da się ich nie lubić :D. Niezmiernie raduje mnie fakt, iż nasza bohaterka się do nich przekonała i sama również zaczęła dołączać do ich wygłupów :D. 'Zaginął w akcji' - ahahahaha, wyobraziłam sb Nialla śmiejącego się pod nosem . To zdanie jak najbardziej do niego pasowało, za to Louis (o dziwo!) przybrał poważny ton. I wiesz co? Czułam, że coś knują! W końcu Louis i powaga? Jedno z drugim się wyklucza jak nic innego haha xD. Ja bym się od razu pokapowała, ale nasza bohaterka najwyraźniej wierzy szalonemu Lou. Ojojoj xD. Ale nie spodziewałam się po chłopakach, że zostawią śpiącego Zayna w busie. Co za niedobre chłopaki! :D. I jeszcze kazali wierzyć Ash, że jej ukochany nie przyjedzie! Co za brutale, ugh! xD Ale nasze gołąbeczki się spotkały! Stęsknione swojej bliskości <3. W końcu rozmawianie przez kamerkę nie zastąpi im prawdziwego spotkania w cztery oczy, prawda? I to naturalne, że dziewczyna najbardziej tęskniła za Zeniolem. W końcu jest jej chłopakiem ^^.

    OdpowiedzUsuń
  20. No tak, po naszych chłopcach można się wszystkiego spodziewać. Nawet klaskania, gdy ich przyjaciel całuje się ze swoją dziewczyną xD Jakie to dziecinne, a zarazem śmieszne ahahaha xD W ogóle to ten Zayn taki uczuciowy jest, ajaj *,* Uwielbiam go <3. No nie wierzę! Ash pociągnęła Zayna w stronę domu, zamykając drzwi przed nosem pozostałych członków! Ahahaha, chciałabym wiedzieć, co ten Lou mruczał sobie pod nosem xD Ojojoj, jaka ta Julia przewrażliwiona. Dlaczego ktoś miałby porwać Ash? Dziewczyno - wdech, wydech. Spokojnie hahah :D A to Julia nie zna 1D? dziwne, dziwne ;>. Ale nic dziwnego w tym, że skomplementowała Zayna. Ach, któż by tego nie zrobił? *,*. Oho, chłopcy coś przygotowali i Julka też się przy okazji załapie. Teraz to ja jej zazdroszczę! Ja chcę być na jej miejsc, proszę, proszę, proszę! xD. No i nawet Ash pojawiła się w autobusie! Co za miła niespodzianka ^^. Ach, widzę, że z naszym Haroldem mają się ku sobie. Jak miło :D. Hm... ciekawe dlaczego Eleanor nie polubiła Ash? ;>. Ahahaha, no nie wierzę! Niall znał Julię, dokuczał jej w przedszkolu - urwał głowę jej lalce! Co za bandzior! Ahahah xD Tak, Niall - Ty jesteś bardzo, bardzo grzeczny xD. Nie ma co, jako przedszkolak fajny sobie obrał patent na podryw xD. Śpiewał Julii serenady, a ta sobie spała? Ahahaha no to fajnie musiał śpiewać :D. Ja mam nadzieję, że teraz jakoś inaczej ubiega o dziewczynę, bo inaczej biada tej, która mu się spodoba haha xD. Chociaż widzę, że Julia chyba wciąż mu się podoba, tralalala ^^. Ta Eleanor to mnie niesamowicie wkurza -,- widać, że chciałaby aby Lou nie widział nikogo innego, prócz niej samej. Co za tupet! Co ten chłopak nie może rozmawiać ze swoimi przyjaciółmi? Dziewczyno, opanuj swoje hormony, bo sama zostaniesz i będzie figa z makiem! Przynajmniej ta Danielle jest w porządku i znalazła wspólny język z naszą Ash. Ahahah, Zayn i jego 'Nie lubię cię' hahah xD. Ale racja. On jej nie lubi tylko bardzo lubuje :D
    No tak. Jak kochany Lou wpadnie na jakiś pomysł to musi być on zwariowany - innej opcji nie ma :D Wesołe miasteczko - to zupełnie w jego stylu! Ach, ile ja bym dała, żeby znaleźć się tam z nimi ^,^. W dodatku całe było tylko i wyłącznie do ich dyspozycji! Chłopaki naprawdę się postarali. Ach <3. Wszyscy się bali w tej kolejce strachu, a Ash jedyne czym się martwiła to tym, by pojazd czasem nie wypadł z toru. Ona to jest udana, naprawdę xD. Tak to jest, panie Niall, gdy się najpierw wszystkiego naje, a potem wsiada do kolejki! Oj biedaczek :D. Ahaha, to Zayna zgasiła własna dziewczyna XD. Ten to się bał przez całą kolejką, wówczas gdy Ash miała z niego niezłą polewkę ahaha xD Zayn - Chojrak tchórzliwy pies. Tak właśnie myślę ahahha :D. Nie spodziewałam się, że Louis w takiej chwili zawoła Ash, by pokazać jej wspólne zdjęcie z Mattem... W sumie to też się nie dziwię, że tak o wszystko wypytuje. Zeniol jest jego przyjacielem i zależy mu na jego szczęściu. Ale cieszę się, że postanowił zaufać Ash. W końcu nie zrobiła niczego złego. Eleanor dostała kulką w łeb, a Lou podbiegł do niej jak biały rycerz, tylko konia mu brakowało ahahaahahaha xD. No i potem stał się bałwankiem - rzeczywiście tylko marchewki brakowało :D. Oj, Louis, Louis hahaha :D. A potem był nawet reniferem! Trzy w jednym po prostu :D. Ale z tymi czerwonymi kajdankami to był niezły pomysł, nie powiem ;D.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ahahahaha, Harry ujeżdżający renifera Louisa - bezcenne! . I to; '- Czy dzieciaczki były w tym roku grzeczne? ; - Mikołaju przejdź do rzeczy. Nie jesteś taki lekki jak ci się wydaje' co za nieposłuszny renifer, żeby pospieszać samego Mikołaja! Rózgą mu po ty.ł.ku, ale już! Ahahaha xD. Zabawkowa kuchenka! Taak, wymarzony prezent dla głodomorka Nialla :D No i dodatkowo 'otrzymał' Julię, która te obiadki miała mu gotować :D Liam boi się łyżeczek? A to ciekawe ;>. Jak coś nabroi to wystarczy, że Danielle zacznie go gonić z taką łyżką i będzie spokój haha xD. Ahahahaha, ale prezent dla Zayna i Ash był cudowny! No, Zenek - masz już bobasa. Co prawda to lalka, ale jednak hahaha xD. No i kajdanki się zacięły! Co za skuteczna zabaweczka ahahaaha :D Lou całował swoją dziewczynę z Haroldem za plecami. Jakie to... fascynujące ahahaha xD. Ach, Zayn nauczył się grac na gitarze i zaśpiewał dla swojej dziewczyny! Jakie to było romantyczne *,* Kocham tego chłopaka! <3. I podarował jej ten cudowny łańcuszek uważając, że najpiękniejszym prezentem, jaki mógł otrzymać była sama obecność Ash! To takie słodkie <3! No kurcze pieczone! Musiał zadzwonić ten głupi Matt i popsuć tak piękną chwilę, prawda?! No musiał! -,- Na stos z nim!!! Ale na szczęście Ash wyłączyła komórkę, pokazując Zeniolowi, że to on jest dla niej ważniejszy. Zuch dziewczyna! Jestem z niej naprawdę dumna. Hahaha, Niall dobijający się do drzwi xD Zayn pomyślał nawet o zamknięciu drzwi, a to cwaniaczek :D. Niestety nasi chłopcy nie dali im chwili spokoju, więc musieli się poddać i po prostu do nich wyjść :D. Właśnie, Zeniol! Odpiąłeś stanik to go teraz zapinaj hahaha xD Ale ich niespodzianka na zewnątrz czekała, nie ma co xD Wszyscy się rzucili na biedną Ash, ale ta przynajmniej zemściła się na naszym Horanie :D Masz za swoje blondasku, tralalalala ^,^. No nie powiem, tego dnia to nasi bohaterowie nie zapomną chyba do końca życia :D.
    Kochana! To opowiadanie jest tak cudowne, że aż brakuje mi słów, by je opisać :D. Niesamowicie podoba mi się Twój lekki styl pisania i nawet nie poczułam, że ten rozdział jest taki długi. A o to chodzi! :D Z niecierpliwością wyczekuję rozdziału 8, który mam nadzieję niebawem się pojawi :). Od razu proszę o informowanie mnie o nowych notkach - nie przyjmuje odmowy :D
    Jeśli miałabyś ochotę, zapraszam również do siebie (również FF1D); www.dotknac-marzen.blog.onet.pl ; www.zatoka-zludzen.blog.onet.pl
    Pozdrawiam kochana i życzę niekończącej się weny! ;*
    Mój tt: @ekheemxd (tak, to ja! :D mam nadzieję, że Cię nie zamęczyłam tym długaśnym komentarzem :D)
    Moje GG; 4648788.

    PS. Wiedz, że zyskałaś wierną czytelniczkę! <3

    OdpowiedzUsuń
  22. jesteś niesamowita!

    OdpowiedzUsuń
  23. Wielbię tego Twojego bloga :*
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Hejka kiedy kolejny rozdział , bo nie mogę się doczekac ?? *_*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się go dokończyć i opublikować w ciągu kilku kolejnych dni. :)

      Usuń
  25. Czytaj uważnie: JA-KOCHAM-TEGO-BLOGA! Cały dzisiejszy wieczór spedzilam na czytaniu go od początku i powiem Ci, ze to jedna z najlepszych rzeczy jakie mnie w ostatnim czasie spotkały ;-)) Jest super, całe opowiadanie i każdy rozdział z osobna! Boski blog! Masz niesamowity talent :-)) I nawet nie wiesz jak sie cieszę, ze to opowiadanie jest o Zayn'ie. Tak mało o nim jest blogów :-( A szkoda :-( Ale ten jest fantastyczny!!! Juz sie nie mogę doczekać następnego rozdziału! Na pewno bedzie świetny :-))

    OdpowiedzUsuń
  26. Hej , kiedy kolejny wpis bo nie mogę się doczekac ?? ;]

    OdpowiedzUsuń
  27. Wow. G E N I A L N I E ! :))
    Uwielbiam każdy rozdział. :)
    No i jeszcze mój kochany Zayn.. :D

    Zapraszam do siebie. :)
    http://meisie812sny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Kiedy kolejny rozdział?
    blog jest cudowny. :]
    gg: 15537213. :D

    OdpowiedzUsuń