Rozdziały

sobota, 4 lutego 2012

Rozdział 6 - "Nie jesteś głupcem, a skończonym kretynem."

      Święta Bożego Narodzenia uważane są zazwyczaj za najpiękniejszy okres w ciągu całego roku. Oczywiście nie mam co do tego żadnych zastrzeżeń, a nawet się z tym zgadzam. Bo jak można nie kochać puszystego śniegu sypiącego za oknem, ciepłej, rodzinnej atmosfery oraz prezentów pod choinką? Muszę jednak przyznać, że będąc małą dziewczynką, o wiele bardziej cieszyłam się z nadchodzących Świąt. Bywało nawet, że z kilkutygodniowym wyprzedzeniem śpiewałam już kolędy oraz świąteczne utwory znanych wykonawców. Niekiedy nawet błagałam moją mamę, aby ubrać choinkę znacznie wcześniej, chcąc poczuć świąteczną atmosferę. Jeżeli jednak o prezenty chodziło, to przeważnie kupowałam je na ostatnią chwilę, tłumacząc się brakiem czasu, nawet jeśli takowy rzeczywiście miałam. Byłam zbyt leniwa, bądź po prostu nie miałam przy sobie żadnych pieniędzy. Nie zawsze bowiem otrzymywałam od rodziców kieszonkowe.
      W tym roku, tradycyjnie, również wybrałam się po prezenty z lekkim opóźnieniem. Właściwie, to nie z takim lekkim, gdyż Wigilia zbliżała się właśnie wielkimi krokami, a dokładniej, to zostało do niej kilka godzin. Powodem, tym razem, nie było moje lenistwo. Byłam bowiem tak zajęta szkołą oraz popołudniowymi rozmowami z Zaynem, że kompletnie zapomniałam o zbliżających się Świętach Bożego Narodzenia.
      Była godzina dziewiąta, a ja w szybkim tempie szykowałam się do wyjścia z przyjaciółką na zakupy. Szczęście mi dopisywało, ponieważ Rose również miała w planach wybrać się na miasto. Jak dobrze, że miałam ją przy sobie.
      Z Rose spotkałam się pod jej domem, gdyż stamtąd miałyśmy krótszą drogę do centrum. Kiedy tylko ją ujrzałam, od razu zdałam sobie sprawę, że ciężko będzie z nią przeprowadzić jakąkolwiek rozmowę, gdyż wydawała się być nieobecna. Pytając, co takiego się stało, wymigiwała się od odpowiedzi, od razu zmieniając temat.
 - Co kupujesz Zaynowi? – zapytała, gdy znalazłyśmy się w drogerii, gdzie poszukiwałam prezentu dla mojego taty, którym miał się zapewne okazać zestaw kosmetyków, jak co roku zresztą.
 - Właściwie, to nie mam w zamiarze mu niczego kupować – odpowiedziałam z lekkim grymasem na twarzy. Nie miałam aktualnie przy sobie tylu pieniędzy. Gdybym tylko wcześniej pamiętała o tych prezentach, z pewnością i dla niego by się coś znalazło. – Kupię, jak wpadnie do Doncaster. Po co mam kupować coś, co pewnie przez kolejne miesiące będzie bezczynnie leżało w moim pokoju? Poza tym dobrze wiesz jaka jestem. Mam skłonność do gubienia większości rzeczy. – Uśmiechnęłam się pod nosem, dochodząc do wniosku, że mam całkowitą rację. – A co? Ty już coś kupiłaś Harry’emu? – zapytałam przyjaciółkę.
      No i stało się. Tak jak mówiłam, Rose zdecydowanie coś trapiło i nie miało zamiaru tak szybko odpuścić. Widząc ogromne rumieńce na twarzy przyjaciółki, kiedy tylko z moich ust padło imię „Harry”, natychmiast złapałam ją za rękę i zaprowadziłam w kierunku wyjścia ze sklepu, żebyśmy mogły spokojnie porozmawiać. Oczywiście była temu przeciwna, ale totalnie ignorowałam jej opieranie się. Wiedziałam, że kiedy tylko mi się wygada, od razu poczuje się lepiej.
 - Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? – zapytałam, kierując się w stronę najbliższej ławki. Bałam się, że Rose w każdej chwili może zemdleć, szczególnie, że nagle pobladła.
 - Nie wiem o co ci chodzi. – Słowa te wypowiedziała tak cicho, że z ledwością je usłyszałam.
 - Kiedy z nim ostatnio rozmawiałaś? – Przyjaciółka poruszyła się nerwowo na ławce, wpatrując się w swoje  kozaki z uroczymi pomponami po bokach. Przypuszczałam, że w jej głowie rodziła się myśl, aby natychmiast uciec, zapobiegając tym samym odpowiadaniu na wszelkie zadane przeze mnie pytania. Nie miałam jednak zamiaru sobie odpuścić. – Rose… - powiedziałam spokojnie, kładąc swoją dłoń na jej ramieniu.
 - Dzisiaj… przed naszym wyjściem – odpowiedziała w końcu, na tyle głośno, że łatwo mogłam ją usłyszeć.  – Życzył mi Wesołych Świąt…
 - Dlaczego nic z tym nie zrobisz? – Utkwiłam wzrok w przyjaciółce, z nadzieją, że na mnie spojrzy.
 - A co mam zrobić? – W końcu spojrzała w moją stronę. – Cześć, Harry! Również życzę ci Wesołych Świąt i dużo miłości! Bo wiesz, jest taka jedna osoba, która szaleje na twoim punkcie i chciałaby ci to powiedzieć, ale boi się, że odrzucisz jej uczucia. Tak, tą osobą oczywiście jestem ja! – Zaczęła udawać, że dzwoni do Harry’ego, posługując się swoją dłonią jako telefonem i tym samym wzbudzając ogromne zainteresowanie wśród niektórych przechodniów. Cóż się dziwić. Rzadko kiedy widuje się osoby rozmawiające z własną ręką.
 - Nie o to mi chodzi. – Zaśmiałam się, jednak widząc skwaszoną minę przyjaciółki, natychmiast się uspokoiłam. – Jak tylko przyjedzie… - zaczęłam, zastanawiając się, kiedy ten moment nastąpi i mając nadzieję, że za chwilę moja komórka wyda dźwięk na znak przychodzącego połączenia, a kiedy spojrzę na ekran, ujrzę nazwę „Zayn”. – Postaraj się z nim porozmawiać, a jeśli się boisz, sama wykonaj pierwszy krok – doradziłam.
 - Pamiętaj, Ashley, że posiadamy zupełnie odmienne charaktery. Nie potrafię ot tak się do niego zbliżyć, tym bardziej wiedząc, jak naprawdę to wszystko wygląda – oznajmiła ze stoickim spokojem. – Harry traktuje mnie jako dobrą koleżankę. Wiem, bo ostatnio mi to powiedział. Widzisz więc, że nie zasługuję nawet na to, aby być jego przyjaciółką, a co dopiero dziewczyną – westchnęła, kładąc łokcie na kolanach i opierając swoją głowę na dłoniach.
      Zazwyczaj pocieszanie innych ludzi przychodziło mi z ogromną łatwością. Niestety nie potrafiłam wówczas pocieszyć mojej przyjaciółki. Wszelkie rady, którymi chciałam się z nią podzielić, jakby zupełnie wyparowały z mojej głowy. Nie zamartwiałam się tym jednak, ponieważ dobrze wiedziałam, że Rose była znacznie rozsądniejszą osobą ode mnie i byłam pewna, że poradzi sobie z tym problemem. Postanowiłam więc nie kontynuować rozmowy na ten temat, tylko powrócić do naszych zakupów. Zresztą czasu do zamknięcia sklepów zostało już naprawdę niewiele, a ja zdążyłam jedynie upatrzyć apaszkę dla mojej mamy, której nawet jeszcze nie kupiłam.
      Jak już wcześniej wspomniałam, nasza rozmowa wyszła mojej przyjaciółce na dobre. Szybko wznowiłyśmy wędrówkę po sklepach, starając się nie myśleć o tym co było, a cieszyć się świętami. Tak, mnie również w pewien sposób poruszyła nasza wymiana zdań. Nie mogłam znieść myśli, że żaden z chłopaków nie zadzwonił, aby powiadomić nas (mnie i Rose) o przyjeździe do Doncaster. Przecież pewien czas temu Louis oznajmił, że niedługo tutaj wpadną. Znaczy się, nie powiedział tego tak dosłownie, ale coś w ten deseń. Dlaczego więc miałby kłamać? Poza tym, za każdym razem, kiedy na kolejnych „kamerkowych” spotkaniach z Zaynem, wypytywałam o ich przyjazd, brunet odpowiadał półsłówkami, nie mogąc dojść do sedna sprawy. Coś więc musiało się pod tym kryć. Moja intuicja naprawdę rzadko kiedy mnie zawodziła.
      Po godzinie dwunastej byłyśmy już obydwie zaopatrzone w prezenty dla naszych bliskich. Sobie również postanowiłyśmy podarować małe co nie co. Pomysł był Rose, na który zapewne nigdy bym nie wpadła. Przyjaciółka, w drodze powrotnej do domu, zaprowadziła mnie do sklepu muzycznego, w której panował ogromny ruch, chociaż do zamknięcia sklepu została niecała godzina. Przeciskając się przez klientów, doszłyśmy w końcu do tej części sklepu, która była przeznaczona wyłącznie jednemu zespołowi – One Direction. Na półkach niemal roiło się od ich płyt, plakatów, czasopism, a nawet książek, dotyczących tego zespołu. Niedaleko regału zaś stał karton, na którym widniało pięciu wesołych chłopaków, wpatrujących się w naszą stronę. Na pierwszy rzut oka, byłam pewna, że są prawdziwi i już nawet chciałam podziękować przyjaciółce za sprowadzenie ich do naszego miasteczka. Niestety jedna z fanek rzuciła się na niego sprawiając tym samym, że zaczął kołysać się na wszystkie boki. Moje wszelkie nadzieje zostały więc rozwiane.
      Rose kompletnie nie zwracała uwagi na otaczające nas fanki. Żwawym krokiem podeszła do regału, a następnie wzięła do ręki dwa plakaty. Niestety nie byłam w stanie określić, kto na nich widniał, ponieważ były one zwinięte w rulon od strony zewnętrznej.
 - Ten będzie dla mnie – pokazała jeden z rulonów – a ten drugi dla ciebie.
      Spojrzałam szybko ukradkiem na cenę, aby się upewnić, czy starczy mi pieniędzy, a następnie pokiwałam w stronę przyjaciółki głową na znak zgody i wspólnie ruszyłyśmy do kasy. O dziwo, kolejka nie była tak duża, jak ją sobie wyobrażałam, więc szybko uporałyśmy się z kupnem naszych prezentów.
 - Wesołych Świąt! – zawołała radośnie przyjaciółka, wręczając mi prezent, kiedy wychodziłyśmy już ze sklepu.
      Miałam w planach rozwinąć ten plakat w domu, jednak zżerała mnie zbyt ogromna ciekawość, kto dokładniej się na nim znajduje, więc rozwinęłam go kilka sekund po tym, jak podarowała mi go przyjaciółka. Plakat był ogromny, gdyż obejmował on format A2. Kiedy spojrzałam na postać, która się na nim malowała, poczułam jak moje policzki nabrały kolorów. Widniała bowiem na nim twarz chłopaka, bruneta o ciemnej karnacji, którego ciemnobrązowe tęczówki wpatrywały się we mnie. Usta miał ułożone w ten sposób, że uśmiechał się zadziornie, odsłaniając tym samym szereg swoich śnieżnobiałych zębów. Boże, jaki on był idealny! Gdyby nie fakt, że co chwilę omijali mnie przechodnie, zaczęłabym głośno piszczeć, przytulając do siebie cudeńko, które trzymałam w dłoniach. W ostatniej chwili wyrzuciłam z głowy ten pomysł, zdając sobie sprawę z tego, że i tak wyszłam na idiotkę. Wpatrywanie się bowiem w ten plakat przez kolejne kilka minut, w dodatku z ogromnym uśmiechem na twarzy, chyba nie było czymś normalnym.
 - Co my tu mamy? – Usłyszałam nad uchem znajomy głos, a kiedy tylko się odwróciłam, ujrzałam przed sobą uśmiechniętą twarzyczkę Matta, który w jednej chwili przeniósł wzrok z plakatu na mnie. – Wesołych Świąt, Ash! – Przytulił mnie mocno, śmiejąc się pod nosem. Najwyraźniej zauważył moje dwa ogromne rumieńce malujące się na policzkach. – Tobie również Wesołych, Rose! – Podszedł do mojej przyjaciółki, także mocno ją ściskając. – Zapytałbym, co was tu dzisiaj sprowadza, ale znając dobrze Ashley, stwierdzam, że co najmniej jedna z was przyszła po kupno prezentów. – Spojrzał na mnie, uśmiechając się pod nosem. Jak on dobrze mnie znał.
 - Właściwie, to obydwie przyszłyśmy tu w tym samym celu – oznajmiłam, na co Rose skarciła mnie wzrokiem. – Prezenty mamy kupione, więc miałyśmy zamiar wracać już do domu.
 - Widzę właśnie. – Znowu się zaśmiał, zerkając na plakat, który ciągle mocno trzymałam w dłoniach, jakby bojąc się, że ktoś mi go może ukraść. – Jeśli nie macie nic przeciwko, z chęcią was odprowadzę.
      Akurat w momencie, kiedy ruszyliśmy z miejsca, zaczął sypać gęsty śnieg. Dopiero w tym samym czasie zorientowałam się, że są Święta. Powinnam więc była z tego powodu się cieszyć, jak i również nie móc się doczekać prezentów, które czekały na mnie pod choinką. W głębi serca wzbierała we mnie ogromna radość, jednak świadomość tego, że nadchodzące dni spędzę bez najbliższej mojemu sercu osoby sprawiały, że czułam wewnętrzną pustkę. Nie dałam tego po sobie znać, nie chcąc nikomu psuć tym humoru. Może to było odrobinę samolubne, ale pocieszał mnie fakt, że nie tylko ja sama byłam w takiej sytuacji. Poza tym żyłam w nadziei, że jeszcze w tym roku spotkam się z Zaynem.
      Z moich wszelkich rozmyślań wyrwał mnie głos Matta, który ni stąd, ni z owąd zaproponował, abyśmy wspólnie we trójkę spędzili jutrzejszy dzień, jeśli tylko miałybyśmy czas. Tak się akurat składało, że ani ja, ani Rose nie miałyśmy w tym roku żadnych planów, więc bez dłuższego zastanowienia, przystałyśmy na ten pomysł. Co prawda, rodzice chcieli, abym wspólnie z nimi pojechała w Pierwszy Dzień Świąt do ich bliskich znajomych, ale wybiłam im ten pomysł z głowy. O wiele bardziej ciekawsze okazało się dla mnie być leniuchowanie w moim pokoju, niż wspólne spędzanie czasu z ludźmi, których widziałam na oczy zaledwie kilka razy.
 - Naprawdę tobie na nim zależy? – zapytał poważnie Matt, kiedy znajdowaliśmy się niecałe kilkadziesiąt metrów od mojego domu.
      Zdziwiło mnie to pytanie, gdyż jeszcze przed chwilą wspominaliśmy wspólnie beztroskie czasy z dzieciństwa. Zadał mi je z pewnym bólem, który krył się w jego oczach. Dla mnie było to co najmniej dziwne. Skoro rzeczywiście chłopakowi nadal na mnie zależało, to dlaczego przez długi okres czasu nie odzywał się do mnie ani słowem?
 - Coś mi się wydaje, że właśnie wyszedłem na głupca. – Podrapał się po głowie, krzywiąc się nieznacznie.
 - Tak, Matt… - „Nie jesteś głupcem, a skończonym kretynem”, pomyślałam. – Zależy mi na nim, nawet bardzo. – Wiedziałam, że tymi słowami zadawałam chłopakowi pewien ból, jednak w ogóle się tym nie przejmowałam. Skoro jego nie interesowało, co działo się ze mną przez ten czas, gdy wyjechał z Doncaster, to dlaczego mnie miało interesować cokolwiek, co było z nim związane? – Zdaję sobie sprawę z tego, że on nie jest zwykłym nastolatkiem, a gwiazdą. Wiedziałam na co się piszę, stając się jego dziewczyną. Nie obchodzi mnie, co inni o nas sądzą. Chcę jego szczęścia tak mocno, jak i on pragnie mojego. Nie jesteśmy tylko zwykłą parą, ale także prawdziwymi przyjaciółmi. - Chciałam dopowiedzieć coś jeszcze, ale w tym samym czasie Matt zbliżył się do mnie, obdarowując mnie uściskiem tak czułym, jak wtedy, kiedy byliśmy parą.
      Ten gest wystarczył, abym poczuła, że chłopakowi naprawdę ciągle na mnie zależało i, prawdopodobnie od czasu naszego rozstania, nadal wiązał nadzieje na nasz związek. Rozejrzałam się nerwowo dookoła, a kiedy nie zauważyłam w naszym pobliżu żadnej żywej istoty, oprócz nas samych, odwzajemniłam jego uścisk, ale w sposób przyjazny. Zrobiło mi się smutno, mając świadomość tego, że mój przyjaciel naprawdę cierpiał. Byłam mu wdzięczna za to, że kiedy tylko puścił mnie ze swoich objęć, po raz kolejny życzył mi Wesołych Świąt, po czym schował swoje dłonie do kieszeni płaszcza i, nie mówiąc już niczego więcej, ruszył przed siebie, znikając za pierwszym zakrętem.
      W domu czekała mnie mała niespodzianka. Kiedy zdjęłam w przedpokoju swój płaszcz i kozaki, a następnie weszłam do salonu, zauważyłam siedzącą na kanapie dziewczynę o ciemnoblond włosach i niebieskich oczach. Na pierwszy rzut oka w ogóle jej nie poznałam. Gdy tylko uśmiechnęła się promiennie na mój widok, ukazując słodkie dołeczki, które widniały na jej policzkach, natychmiast podbiegłam do niej i przytuliłam ją mocno.
 - Julia! – zawołałam radośnie, całując ją w oba policzki. – Spodziewałabym się w tym domu każdego, ale nie ciebie – stwierdziłam, nadal ją do siebie mocno przytulając, na co odpowiedziała mi tym samym.
      Julia była moją daleką kuzynką od strony mamy, która mieszkała w Irlandii, dlatego też kompletnie jej się nie spodziewałam. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz się ze sobą kontaktowałyśmy, a tym bardziej, kiedy się widziałyśmy. Wiedziałam jedynie, że jako jedenastoletnie dziewczynki, świetnie się zawsze ze sobą dogadywałyśmy i trudno nas było rozłączyć. Niektórzy mogą się temu dziwić, ponieważ zazwyczaj kuzynostwo, w tym wieku, nie pała do siebie zbytnią sympatią.
 - Gdzie twoi rodzice? – zapytałam, rozglądając się dookoła salonu i nikogo więcej się w nim nie dopatrując. Słyszałam jedynie odgłosy wydobywające się z kuchni, co zapewne oznaczało, że od samego rana krzątała się w niej moja mama.
 - Sama przyleciałam – odpowiedziała. – Rodzice pracują. Sami do końca nawet nie są pewni czy zdążą spędzić wspólnie Wigilię. – Wzruszyła ramionami. – Lepiej powiedz, co u ciebie słychać? Dość dawno się nie widziałyśmy. – Ponownie zajęła swoje miejsce na kanapie, a ja podążyłam za jej śladem.
      I tym oto sposobem zajęłyśmy obydwie nasz czas aż do samej Wigilii. Było mi odrobinę głupio, że nie pomogłam mamie w przygotowaniach do świątecznej kolacji, ale ona sama powiedziała, że sobie poradzi, pozwalając nam cieszyć się swoim towarzystwem. Jedyne, co nam zaproponowała, to wystrojenie choinki, która stała przy oknie. Podczas dekorowania jej opowiedziałam Julii w skrócie o wydarzeniach, jakie miały udział w moim życiu przez ostatnie siedem lat, oczywiście włączając w to również mojego obecnego chłopaka. Julia jednak w ogóle nie zorientowała się kim był Zayn Malik, nawet wtedy, gdy oznajmiłam jej, że jest członkiem zespołu One Direction, najsławniejszego w całej Anglii i zdobywającego popularność również i na całym świecie. Obroniła się jednak ograniczonym dostępem do Internetu z tego względu, że na co dzień była zajęta studiowaniem. Pogratulowała mi za to, dochodząc do wniosku, że chłopak musi być naprawdę niezłym ciachem. Mając jego plakat pod ręką, natychmiast go rozwinęłam, ukazując jej tym samym przystojną twarz bruneta. Wówczas utwierdziła się tylko w przekonaniu, że rzeczywiście chłopak był „ciachowy”.
 - Może jutro rzeczywiście zdecydowałabyś się ze mną i z tatą pojechać do naszych znajomych, zabierając ze sobą Julię? – zapytała mama, wchodząc do salonu z gotowymi już potrawami, a następnie umieszczając je na stole, który znajdował się w niewielkiej odległości od ubranej przeze mnie i Julię choinki – Nie macie chyba zamiaru siedzieć bezczynnie w domu?
 - Umówiłam się na jutro z Rose i Mattem, więc Julia z chęcią mogłaby do nas dołączyć. – Spojrzałam na kuzynkę, która bez zastanowienia pokiwała głową z aprobatą. – Zapewne kojarzysz Rose, prawda? – zapytałam. – Tę blondynkę, z którą bawiłyśmy się w dzieciństwie w piaskownicy.
 - To ta, która poczęstowała mnie piaskiem, zamiast babeczki, którą mi obiecała w zamian za oddanie jej foremek w kształcie kotów? – Zaśmiała się. – Trudno by mi było o niej zapomnieć. – Na te słowa jej zawtórowałam.
 - Gdzie macie zamiar się wybrać? – wtrąciła się mama, zadając kolejne pytanie.
 - Zapewne pospacerujemy po mieście, zwiedzimy kilka fajnych miejsc, aby Julia mogła przypomnieć sobie obrazy Doncaster. – Zamyśliłam się. – Coś się wymyśli.
      Mama, nie zadając już kolejnych pytań, poprosiła nas o pomoc w przygotowaniu stołu. W tym samym czasie zdążył wrócić już z pracy tato, który również nie ukrywał zdziwienia na widok Julii.
 - Aleś ty wyrosła! – zawołał, po czym z ogromnym uśmiechem na twarzy powitał ją w naszych progach.
      Chyba nie muszę opisywać przebiegu naszej wigilijnej kolacji, bo wiadomo jak takowa wygląda. Wspomnę tylko, że przebiegła ona w bardzo miłym, rodzinnym gronie. Podczas dzielenia się opłatkiem, Julia złożyła mi życzenia tak piękne, że doprowadziły mnie one do wzruszenia. Życzyła mi spokojnego ukończenia szkoły i oczywiście jak najlepszych ocen, a także powodzenia w związku z „tym ciachowym chłoptasiem” jak to ona sama określiła. Słysząc bowiem z jaką czułością wypowiadałam każde zdanie dotyczące Zayna, doszła do wniosku, że moje uczucie do niego nie było czymś przelotnym.
      Podczas podarowania sobie prezentów, wspólnie z rodzicami przeprosiłam Julię za to, że nic dla niej nie przygotowaliśmy. Jej przyjazd był dla nas wszystkich zaskoczeniem, więc nie byliśmy nawet w stanie go przewidzieć. Julia jednak wcale się tym nie przejęła, tylko pobiegła do swojego tymczasowego pokoju, a kiedy wróciła, trzymała w dłoniach trzy torebki z prezentami. Mojej mamie podarowała flakonik pięknie pachnących perfum, tacie zaś srebrny, kieszonkowy zegarek, a mnie cudowną bransoletkę z różnego rodzaju zawieszkami. Podziękowaliśmy jej za ten wspaniały gest, a następnie rozdaliśmy prezenty między naszą trójką. Tak, jak już wcześniej wspomniałam, mamie kupiłam apaszkę, a tacie perfumy. Od rodziców dostałam zaś Iphone’a, o którym to od dawna tak bardzo marzyłam. Ucieszyłam się ogromnie na jego widok, wieszając się tym samym rodzicom na szyjach i całując ich po policzkach, tym samym bardzo dziękując im za ten wspaniały prezent.
      Po kolacji jeszcze raz odśpiewaliśmy kilka kolęd, a następnie zabraliśmy się za sprzątanie. Tak właśnie minęła mi Wigilia.
      Po ubraniu się w piżamy, nie miałyśmy zamiaru od razu pójść spać. Przejrzałyśmy Internet, w poszukiwaniu ciekawego filmu, a kiedy już takowy znalazłyśmy, od razu wzięłyśmy się za jego oglądanie. Była nim najnowsza część „Paranormal Activity”. Oczywiście nie obejrzałyśmy go w całości, ponieważ Julia panicznie bała się horrorów. Najstraszniejsze sceny musiałam więc przewijać, aby nie piszczała, budząc tym samym moich rodziców. Po obejrzeniu filmu, przez kolejne kilka godzin, rozpoczęłyśmy zawziętą dyskusję na wiele różnych tematów i zapewne prowadziłybyśmy ją do samego rana, gdyby nie moje zerknięcie na zegarek, który wskazywał godzinę drugą.
      Minęło trochę czasu zanim zasnęłam. Obrazy pojawiające się przed moimi oczyma i przedstawiające twarz Zayna nie chciały mnie opuścić ani na krok. Kiedy w końcu pozwoliłam swoim myślom je rozwiać, nie pospałam zbyt długo. Ledwo po godzinie dziesiątej obudził mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Na początku nie ruszyłam się z miejsca, tylko zakryłam szczelnie kołdrą, aby go zagłuszyć. Miałam nadzieję, że któreś z rodziców je otworzy. Zdając sobie jednak sprawę z tego, że rodzice już dawno zapewne byli w drodze do swoich znajomych, podniosłam się z łóżka, krzycząc głośno „Już otwieram!” i zbiegając po schodach na sam dół. Będąc w półśnie, nie przejmowałam się faktem, że miałam na sobie piżamę, ani nawet tym, że moje gęste kasztanowe włosy żyły własnym życiem. O trzeźwym umyśle nigdy nie pozwoliłabym na to, aby ktokolwiek oglądał mnie w takim stanie.
      Zanim podeszłam do drzwi, dźwięk dzwonka usłyszałam jeszcze z co najmniej trzy razy. Żeby zaspokoić potrzebę osobnika, który z tak ogromnym zaangażowaniem dobijał się do mojego domu, w końcu je otworzyłam.
 - Matt - zaczęłam spokojnie, mając pewność, że to właśnie jego zastanę w drzwiach – jeśli nie otwierałam drzwi, wystarczyło do mnie zadzwonić. Wiesz dobrze, jak bardzo irytuje mnie dźwięk tego cholernego dzwonka… - Kiedy podniosłam swój wzrok, nie zobaczyłam jednego chłopaka, a czterech, z których żaden z nich, ani odrobinę, nie przypominał mi Matta.
     Widok tych czterech uśmiechniętych twarzy sprawił, że natychmiast oprzytomniałam. Harry, Louis, Liam, Niall – takie imiona nosiła czwórka chłopców, stojąca właśnie pod drzwiami mojego domu i wpatrująca się we mnie z nieukrywaną radością. Nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa. Jeżeli ich przybycie miało się okazać jedynie moim snem, to nie miałam ochoty się z niego wybudzać.
_________________________

Muszę szczerze stwierdzić, że jestem ogromnie zadowolona z rozdziału. Tak, po raz pierwszy nie mam do niego żadnych zastrzeżeń! W dodatku jest on chyba najdłuższym, jaki na tym blogu się pojawił. ; ) 
Kilka osób napisało mi w komentarzach, że podoba im się mój styl pisania i sposób tworzenia zdań. Miło mi to czytać, naprawdę. Szczególnie, że ja sama uważam, iż moje zdania niekiedy są strasznie nielogiczne i trudno się w nich połapać. Dziękuję. ♥
Dziękuję bardzo za liczne komentarze i odwiedziny. Zakładając tego bloga z opowiadaniem, nie spodziewałam się, że tylu osobom się ono spodoba. Wiem więc, że zasługujecie na to, aby rozdziały pojawiały się znacznie częściej, ale nie jestem w stanie ich pisać co kilka dni. Niekiedy z ledwością zdążam ogarniać samą szkołę, a co dopiero jeszcze szkołę i bloga. Dlatego też rozdział ten pisałam w nocy, a kończyłam rano, aby zdążyć go jeszcze dzisiaj opublikować! ;D

Rozdział dedykuję Julii, która się w nim właśnie pojawiła. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że podobają Ci się moje bazgroły. Dziękuję Ci za to, że w końcu sama zdecydowałaś się stworzyć własne opowiadanie, w którym mnie również umieściłaś! ; ) ♥
http://one-direction-inspiration.blogspot.com  - pod tym adresem znajdziecie Julki bloga, na którego serdecznie wszystkich zapraszam! :D

Jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, zostawiajcie w komentarzach swoje numery gg, gdzie najchętniej wszystkich o nich informuję. Ewentualnie mogę poinformować kogoś na Twitterze, a nawet blogu, tylko napiszcie. ; * 


33 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba ;D sama piszę podobne opowiadania. Super, serio ! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak już napisałam na tt , czekam na nn <3333333333333 cudooo !

    OdpowiedzUsuń
  3. * znowu le fangirling *
    Focha mam na Ciebie. Za fajnie piszesz, siostro. <3

    pur pur. *-*

    ~Bananowe007

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczee ;p szkoda, ze rozdział sie konczy na tym jak chłopaki do Cb przyjezdzaja ;p Pisz juz następny bo nie wytrzymam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. imię Zayn padło stanowczo za mało razy ;) Ale i tak kocham twoje opowiadanie ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudownie piszesz ! :>
    Była bym wdzięczna jeśli o następnych rozdziałach będziesz informować mnie na tt.
    Pozdrawiam. ♥

    @fuck_off_honey

    OdpowiedzUsuń
  7. jejujejujejujejujejujejujeju! ♥
    Aguś kocham cię! to ja, to ja, to ja, to ja, to ja, to ja, to ja!!! jejejeje. : * ah, oh, ah dziękować za dedykację! boskieeeeeee, *died* xx

    OdpowiedzUsuń
  8. KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM ! nie mogę nic więcej powiedzieć, ponieważ zabrakło mi słów !

    OdpowiedzUsuń
  9. super czekam już na następny. ciekawe jak to będzieee daleeejj <333.

    OdpowiedzUsuń
  10. szkoda, że Zayn nie przyjechał z resztą. :c ale dobrze, że przynajmniej pozostali przyjechali. ciesze się, że jest nowa bohaterka, może będzie coś między nią, a którymś z zespołu. ^^ i jeszcze ten Matt.. mam nadzieję, że w żadnym stopniu nie zagrozi Ashley i Zaynowi. pojechał sobie to niech teraz za to płaci -,- rozdział jak zwykle bardzo mi się podobał i oczywiście czekam na następny ;* [youve-got-that-one-thing.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  11. Naprawdę super opowiadanie ;D
    Zapraszam na mojego bloga :)
    http://another-world-and-me.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  12. Czemu nie ma Zayna? Chyba, że szykuje coś specjalnego, to wtedy ci to wybaczę..^^ A Matt mnie wpienia, bo zachowuje się tak, jakby chciał ubiorem przypominać Malika i najlepiej go zastąpić, to nie jest fajne ;/ Ale czekam na dalszy ciąg..! | http://breath-for-this.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  13. Jesteem! :D
    Uwielbiam twoje opowiadanie i ty o tym wiesz :D
    Już sama myślałam, że tam za drzwiami spotka Matta, ale czwórka z zespołu. Kurcze uszczypnij, bo nie wierzę!
    Tylko gdzie jest ZAYN?!
    Zapraszam na spark-of-hope.blog.onet.pl chciałabym poznać twoją opinię.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. 36139237- mój nr gg, bo nie pamiętam czy wcześniej podałam xd

    OdpowiedzUsuń
  15. Wielbię Cię za to opowiadanie .:)

    Powiadamiaj mnie o nowych rozdziałach błagam możesz tu : http://opowiadaniao1dgottabeyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. A Zayn gdzie? Wiedziałam, że oni przyjadą do Ash! Chociaż w połowie już w to zwątpiłam, ale później takie buuum! haha Fajny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale wciągające ;) Masz talent.! ♥ Nie mogę się już doczekać kolejnych :*
    Fajnie by było gdybyś napisała książkę, na pewno bym kupiła ♥ Mogę dostawać od Ciebie informację o nowych rozdziałach, tak ? To masz mój numer 39172343 ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. @LoveYaBieber_xo7 lutego 2012 12:54

    O mamuniu, też chcę tak potrafić pisać. No, ale taka prawda, że z talentem trzeba sie urodzić, a ja jak narazie mojego nie odkryłam.
    Muszę stwierdzić fakt, że wyjątkowo długi wyszedł Tobie ten rozdział. I jak zwykle bardzo ciekawe wątki. Przyznam, że podejrzewałam przyjazd chłopaków w sama Wigilię. Trochę się pomyliłam, ale tylko troszkę :) Mam nadzieję, że Ash nie zaszkodziła sobie tym, że po otworzeniu drzwi zwracała sie niby do Matt'a. No właśnie i pozostaje pytanie "Gdzie jest Zayn?". Może szykuje jakąś niespodzinkę? :D

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  19. cudowny rozdział !
    ale gdzie Zayn.. ? ;>
    informuj mnie o następnym @onlyloveyea :)
    <3

    OdpowiedzUsuń
  20. świetnie . Zapraszam do siebie ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. No właśnie gdzie Zayn.. ??
    Ekstra czekam na kolejne rozdziały <3 :)

    OdpowiedzUsuń
  22. To jest zajebiste ! Masz talent dziewczyno . <3 . Kiedy następny rozdział ? Jak by co to daj znać : gg : 24362873 . Z góry dzięki ; ** .

    OdpowiedzUsuń
  23. Zajebisty rozdział :D
    czekam na następny i zapraszam do siebie - nowy rozdział :
    http://livingdreamwith1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. kiedy nowy rozdział ? nie możemy się doczekać ; )

    OdpowiedzUsuń
  25. genialne . : o .

    kiedy następny rozdział . ? . ; ) .

    OdpowiedzUsuń
  26. Masz do tego talent ! < 3
    A tak wgl. to gdzie Zayn ? :D
    Pisz szybko kolejny rozdział ! < 3
    @klaudiiiiaa

    OdpowiedzUsuń
  27. hej ;) co do bloga nie musze nic dodawać bo to zostało powiedziane powyżej :) mam tylko pytanie, czy kiedykolwiek miałaś konto na onecie z opowiadaniem ? jesli tak to blogspot jest bardziej skomplikowany niż onet? jeśli mogłabys odpowiedzieć, byłabym wdzięczna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam bloga z opowiadaniem na Onecie, a nawet kilka. Powiem Ci, że bardziej jestem ogarnięta na Onecie niż tutaj, ale to pewnie dlatego, że to mój pierwszy blogspot. ;)

      Usuń
  28. Hmm ;D świetnie piszesz. ;) byłabym wdzięczna gdybyś informowała mnie o nowych rozdziałach na gadu ;) 20730878 . Mam nadzieję, że tego bloga poprowadzisz do końca ;)
    Jeśli chcesz zajrzyj do mnie http://i-cant-ever-be-brave.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  29. gdzie Zayn O.o ;D jakbyś mogła informować na twitterze ;) @11hb_sylwia

    OdpowiedzUsuń
  30. Kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  31. zakochałam się<3
    kiedyś sama pisałam opowiadania, ale nie dorastają do pięt Twoim.
    pisz oby jak najdłużej.
    Pozdrawiam:)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  32. o jeju świetne, zakochac się mozna. podoba mi się!! :* gratulacje. :)


    i zapraszam na swojego bloga ^^ http://pamietnikidirectionerki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń